
Sentymentalno-przygodowy obrazek odkrycia Nowego Świata jest jednym z największych kłamstw ludzkości. Dlatego naprawdę nie ma co się dziwić tym, którzy obalają pomniki Kolumba czy Cortésa. Tylko w pierwszym półwieczu konkwisty indiańska ludność obu Ameryk została zredukowana o 90%.
Claude Lévi-Strauss w książce Smutek tropików trafnie zauważył, że pierwsze spotkanie Europejczyków z mieszkańcami Ameryki należy uznać za największą przygodę w historii ludzkości, która jest już prawdopodobnie nie do powtórzenia, chyba że kiedyś odwiedzą nas obce cywilizacje.
Zetknięcie z rajskimi wybrzeżami, z dżunglą, z wulkanami, z nieznanymi zwierzętami (wywołującymi skojarzenia mitologiczne), z miastami o ogromnych targach i pobielanych piramidach, a wreszcie także z ludźmi mówiącymi nieznanymi językami – wszystko to musiało być doświadczeniem oszałamiającym. Bernal Díaz del Castillo, jeden z ważniejszych kronikarzy konkwisty, widząc po raz pierwszy Tenochtitlán, stolicę Azteków, zastanawiał się, czy to nie sen. Kolumbowi, podczas drugiej i trzeciej wyprawy, z powodu nieustannego czuwania i patrzenia krwawiły oczy.
Przypomnijmy, że jeśli chodzi o inne kultury, w przeszłości Europa była na ogół zawsze odgraniczona od radykalnej inności. W XV w. drogi na Wschód strzegło imperium osmańskie, Afryka była zaś co najwyżej opływana. Istniało tylko dalekie wspomnienie „pogaństwa” przechowane w pismach greckich i rzymskich autorów.
Element krajobrazu
Pierwsze interpretacje „nowych” społeczeństw nie zapowiadały jeszcze ludobójstwa, które miało nastąpić: Kolumb był przekonany, że dotarł do raju. Niektóre europejskie komisje mające ustalić tożsamość Amerykanów głowiły się nad następującymi zagadnieniami: czy Indianie są potomkami zaginionych pokoleń Izreala? Czy to zatem Żydzi (tak twierdził dominikanin Diego Durán)? Wygnani Mongołowie? Wygnani Szkoci? A może poganie, których niegdyś ochrzcił św. Tomasz, lecz którzy wrócili do bałwochwalstwa? (Według badań Durána św. Tomasz