Doznania

Czternasty ząbek

Dramatyczna kronika kryminalna
Jarek Westermark
Czyta się 9 minut

Ta historia wydarzyła się naprawdę. Taniec znaczków potrafi zawrócić w głowie, a zawiedziony filatelista nie zna litości. Czytacie na własną odpowiedzialność.

Dramatis personae:

RAFAŁ – nieopierzony inwestor i początkujący filatelista; ostrożny, lecz mało spostrzegawczy. Mieszka w W.
CHRIS – sprzedawca zza oceanu, z odległej A., a konkretnie ze stanu N. BONIFACY – ekspert w temacie. Prywatnie miły starszy pan
BARBARA – spadkobierczyni Bonifacego
SĘDZIA – sprawiedliwy
KUPIEC – występuje gościnnie
CHÓR ZNACZKÓW – stemplowanych, ząbkowanych, bardzo cennych

Scena 1

Rok 2004. Przyćmione światło lampy. Rafał siedzi przy stole. A konkretniej: siedzi i rozpacza.

RAFAŁ: Lata lecą… raz jest lepiej, raz gorzej, jakoś wiążę koniec z końcem, ale przyszłości nie da się przewidzieć! A przecież przydałoby się jakieś zabezpieczenie, lokata kapitału, żeby któregoś dnia nie zostać na lodzie. Ale jaka?! O, biedny ja, biedny, przecież domu nie wybuduję, sztabek złota nie kupię, a bank to instytucja wielce niepewna… Dziś jest, jutro nie ma… Moje biedne oszczędności, co ja z wami zrobię?!

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Zrywa się wiatr. Podmuch wpycha na scenę (z lewej strony) wirujący Chór Znaczków.

CHÓR ZNACZKÓW:

Jeżeli szukasz dobrej inwestycji,
Nic nie przebije dziś znaczków pocztowych!
Wybierzesz kilka sztuk z rzadkich edycji,
Dobierzesz klaser – i już! Skarb gotowy!
W tym interesie jest jedna zasada:
Popyt wciąż rośnie, podaż ciągle spada.
Wszak starych znaczków nigdy nie przybędzie,
Znikają z rynku, zgniecione, podarte…
Ale inwestor na tym smutnym trendzie
Tylko korzysta. Przewróć życia kartę…
Znaczki zyskają z czasem na wartości,
Więc daj im szansę. Porzuć wątpliwości!

RAFAŁ: Brzmi nieźle. W porządku. Zobaczmy, co można znaleźć w sieci…

Rzucony przez punktowy reflektor snop światła przez chwilę błądzi po scenie, by wreszcie skierować się na prawo i ukazać oczom publiczności leżak, na którym siedzi wygodnie Chris. Deski wokół pokrywa piasek, który ma symulować warunki panujące w słonecznym stanie N.

RAFAŁ (tubalnie): Halo, Internet? Szukam aukcji, na której mógłbym kupić znaczki pocztowe!

CHRIS (z silnym akcentem): Zapraszam, zapraszam. Mam właśnie wspaniałą kolekcję na sprzedaż. Po dziadku. Klaser znalazłem na strychu. Zapewniam, że trzymałem go pionowo, żeby nic się nie odcisnęło. O śladach palców, plamach, zagięciach i ubytkach oczywiście nie może być mowy. Oto zdjęcia, proszę spojrzeć. Klaser co pewien czas przekartkowuję, wie pan, żeby sobie znaczki mogły pooddychać…

Na zawieszonym za aktorami ekranie wyświetlają się zdjęcia znaczków w wielkim powiększeniu.

RAFAŁ: Widzę, że złożono już kilka ofert. Raz kozie śmierć! Daję siedem i pół tysiąca… dolarów!

CHRIS: Sprzedane!

Scena 2

Miesiąc później. Rafał siedzi w gabinecie Bonifacego. Pokój jest pełen szpargałów, wszystkie powierzchnie zajmują walory filatelistyczne: znaczki pocztowe, współpocztowe, znaki niepocztowe pocztowo użyte, koperty i karnety. Na półkach stoją szeregi albumów, a na biurku leżą rozrzucone szkła powiększające, pęsety, lupy, szczoteczki i inne przybory filatelisty eksperta.

RAFAŁ: Proszę spojrzeć. (podaje Bonifacemu klaser) Kupiłem je niedawno, ale teraz sam już nie wiem, czy to był dobry pomysł. Myśli pan, że są oryginalne? Niepodrobione?

BONIFACY: Cóż, panie dzieju, niech no rzucę okiem, prawda…

Wodzi palcem nad kolekcją. Niespodziewanie półmrok gabinetu rozświetlają różnokolorowe reflektory. Rozbrzmiewa radosna muzyka. Z zakamarków pomieszczenia wysuwa się, łączy i unosi Chór Znaczków. Zaczyna śpiewać.

CHÓR ZNACZKÓW:

Ząbki, stemple, znaki wodne;
Barwy piękne, królów godne!
Tańczy wokół znaczków wir,
Zatańcz bracie z nim i ty!

BONIFACY: Nie, nie, kochanieńcy, ja muszę pracować, taka ekspertyza wymaga skupienia…

CHÓR ZNACZKÓW:

Znaki wodne, stemple, ząbki,
Papierowej czar koronki!
Znaczków nie przebije nic!
Zatańcz bracie z nami dziś!

BONIFACY: Niech to dunder świś-nie! Potańczyć nie zaszkodzi! Moje kochane znaczątka!

Bonifacy okrąża stół w podrygach, przytupując nóżką i klaszcząc do rytmu. Potem podchodzi do Rafała, jak gdyby nigdy nic.

BONIFACY: Zrobione.

RAFAŁ: Wszystko oryginalne?

BONIFACY: Tak, tak! To najpiękniejsze znaczki na świecie!

Scena 3

Pokój ze Sceny 1, jednak nad stołem wisi nowa, nowocześniejsza lampa. Rafał wyciąga album ze znaczkami, zdmuchuje z niego kurz i otwiera.

RAFAŁ: Minęło dziewięć długich, chudych lat. Pora spieniężyć skarby. (do telefonu) Halo, kupiec? Czekam na ofertę.

 

KUPIEC (wchodzi na scenę, zagląda Rafałowi przez ramię): Panie, przecież to fałszywki!

RAFAŁ: Co?!

KUPIEC: Gołym okiem widać.

RAFAŁ: Halo, Chris? Reklamacja!

CHRIS (wjeżdża na scenę na leżaku): Panie, przedawnione dawno! To nie mój problem.

RAFAŁ: Halo, Bonifacy? Co z ciebie za ekspert?!

BONIFACY (wsuwa głowę zza kurtyny): Panie dziejaszku, ja się już dawno przeniosłem do Wielkiego Klasera po drugiej stronie tęczy!

RAFAŁ: O ja nieszczęsny! Co teraz? Masz jakiegoś spadkobiercę?

BONIFACY: Spadkobierczynię…

BARBARA (wchodzi na scenę): O co chodzi?

RAFAŁ: O fałszywe znaczki. Przejęłaś albumy, lupy i pęsety Bonifacego, a więc i jego zobowiązania.

BARBARA: Nawet nie zaglądam do starego warsztatu, proszę mnie w to nie mieszać…

RAFAŁ: Za późno. Spotkamy się w sądzie!

Scena 4

Sala sądowa. Sędzia na środku, za pulpitem. Rafał po lewej, Barbara po prawej stronie sceny. Chór Znaczków kręci się w okolicy. Sędzia przegląda dokumenty sprawy.

 

SĘDZIA (z niedowierzaniem): Chodzi o znaczki?

RAFAŁ: Zgadza się, dziewięć lat temu wycenił mi je ekspert, a teraz co słyszę? Że to bezwartościowe podróbki! Domagam się odszkodowania!

SĘDZIA: A w jakiej wysokości?

RAFAŁ: Równowartości znaczków!

BARBARA: Tych bezwartościowych?

RAFAŁ: Chcę tyle, ile by kosztowały… gdyby były prawdziwe. Czterdzieści osiem tysięcy złotych!

BARBARA: Wysoki Sądzie, Rafał zawarł z Bonifacym umowę o dzieło. Prawo do odszkodowania z tego tytułu przedawniło się po dwóch latach!

CHÓR ZNACZKÓW:

Dzieło to przedmiot, to coś fizycznego,
A nie opinia, osąd, ekspertyza…
Odpowiedzialność ściga pozwanego,
Kto tak nie myśli, ten prawu ubliża!

SĘDZIA: Coś podejrzanie dobrze się te znaczki znają na przepisach. Ale mają rację. (odchrząkuje) Umowa o dzieło, której poświęcone są artykuł 627 i następne Kodeksu cywilnego, ma bowiem na celu wykonanie przedmiotu, co do zasady, o charakterze materialnym. Z kolei w umowie o świadczenie usług, której poświęcony jest artykuł 750 Kodeksu cywilnego, wytworzenie przedmiotu nie jest niezbędne. Wydanie opinii to usługa, nie dzieło, a roszczenia z umowy o świadczenie usług przedawniają się w terminie ogólnym, zgodnie z artykułem 118 Kodeksu cywilnego.

Rafał i Barbara wymieniają spojrzenia. Niezręczna cisza. Ogólna konsternacja.

RAFAŁ: To znaczy…?

SĘDZIA: Miał pan dziesięć lat na wniesienie pozwu.

RAFAŁ: Uff, no to zdążyłem!

BARBARA: Ale… na jakiej podstawie krytykowana jest opinia biednego Bonifacego? Przyznaję, pomylił się, ale przecież robił, co mógł!

SĘDZIA: Gdyby rzeczywiście dołożył należytej staranności, rozumianej zgodnie z artykułem 355 Kodeksu cywilnego, byłby niewinny. Ale wystarczy tylko spojrzeć na znaczki, by wiedzieć, że są podrobione! Błyszczą, bo wydrukowano je na domowej drukarce. Mają nadruki zamiast stempli… i po trzynaście ząbków na krótszych krawędziach. W takiej serii powinno być ich czternaście. Jednego brakuje! Nie wiem, co pan Bonifacy robił, zamiast porządnie zbadać znaczki… bo równie dobrze mógł z nimi tańczyć i efekt byłby taki sam!

 

Sędzia piorunuje wzrokiem Chór Znaczków, który spuszcza wzrok i trochę się rumieni.

RAFAŁ: Spójrzcie, na niektórych znaczkach umieszczono rzekomy kraj emisji… „Bukhara”. Takiego miejsca nie ma! Ha, ha, ha!

BARBARA (rozpaczliwie): Skoro to takie oczywiste, Rafał sam mógł się wcześniej zorientować!

SĘDZIA: Mógł, ale nie musiał, moja damo. Pan Rafał dochował należytej staranności i był bardzo ostrożny. Bardzo! Zasięgnął opinii eksperta. Dobra robota.

Sędzia głaszcze Rafała po głowie.

RAFAŁ: Dziękuję.

BARBARA: Nie do wiary!

SĘDZIA: Masz jeszcze coś na swoją obronę?

BARBARA: Widzę, że się nie wywinę. Ale czterdzieści osiem tysięcy? Wolne żarty.

 

SĘDZIA: Tak, rzeczywiście, to wygórowana cena. Powód przesadził. Sądowi biegli uznali bowiem, że zestaw kupionych przez Rafała sfałszowanych znaczków – gdyby nie były sfałszowane – kosztowałby dziś, przy uwzględnieniu wzrostu wartości… czterdzieści tysięcy złotych.

BARBARA: Też mi zmiana!

SĘDZIA: Pozwana musi zapłacić odszkodowanie, dziedzic wstępuje bowiem w sytuację prawną spadkodawcy, a zatem staje się dłużnikiem jego wierzycieli. Wyrok wydany.

Uderza młotkiem i zamyka posiedzenie.

RAFAŁ: Hurra! Wychodzi na to, szanowni państwo, że fałszywe znaczki to naprawdę pewna inwestycja. Polecam i kłaniam się nisko!

Scena 5

Barbara siedzi na schodach przed budynkiem sądu. Widocznie przybita.

BARBARA: Ładny mi spadek. Szkoda gadać.

CHÓR ZNACZKÓW:

Pozbądź się stresu i zdenerwowania!
Nie ma lepszego nic niż nowe hobby!
Kolekcja znaczków każdemu pozwala
Świetnie się bawić i uczy historii…
Lepsza niż kino, poezja, muzyka
Może być tylko filatelistyka!

Barbara doskakuje do Chóru, chwyta go i z wredną satysfakcją zaczyna wyrywać znaczkom ząbki: jeden po drugim, aż do czternastego. Scena ciemnieje. Wtem mrok przecina reflektor punktowy. Krąg światła otacza Chrisa, który siedzi na leżaku, grzebie stopą w piasku i popija lemoniadę.

Nie ruszy się z miejsca, póki publiczność nie opuści teatru.

Kurtyna.

 

Czytaj również:

Sadzonki nienawiści Sadzonki nienawiści
i
ilustracja: Daniel de Latour
Doznania

Sadzonki nienawiści

Dramat kryminalno-detektywistyczny
Jarek Westermark

Ta historia wydarzyła się naprawdę, w miejscowości O. (województwo d.). Dla przestępcy zgubne bywa nawet najdrobniejsze przeoczenie… i nie ma zbrodni doskonałych.

Dramatis personae:
ILONA – spostrzegawcza i komunikatywna
STANISŁAW – niedoszły arcymistrz zbrodni
ANTEK – kompan Stanisława
RYSIEK – miłośnik pomidorków z zacięciem detektywistycznym
SYN RYŚKA – fotograf amator
SĘDZIA – pomidor
POLICJANCI – pomidor

Czytaj dalej