Detronizacja ósmej plagi Detronizacja ósmej plagi
i
ilustracja: Igor Kubik
Opowieści

Detronizacja ósmej plagi

Aleksandra Kozłowska
Czyta się 9 minut

Aleksandra Kozłowska: Zacznę od newsa. Władze Regionu Stołecznego Brukseli oficjalnie uznały zwierzęta za istoty mające uczucia. Do tej pory traktowano je przedmiotowo, stanowiły po prostu własność ludzi. Teraz mają być postrzegane jako „żywe istoty obdarzone wrażliwością, samoświadomością i godnością, ze względu na które zasługują na specjalną ochronę”. Wcześniej zwierzęta za istoty czujące uznały Francja, Holandia, Nowa Zelandia. Coś zaczyna się zmieniać w ludzkim podejściu do zwierząt?

Tomasz Mazur: Bo nasza moralność ewoluuje. Dawniej w pewnych obszarach ludzie nie mieli skrupułów, które mamy dziś. Kiedy czytam teksty antycznych stoików – a ze stoicyzmem się identyfikuję – znajduję w ich podejściu obszary, które rażą moją współczesną moralną wrażliwość. Na przykład u Epikteta można znaleźć dowody na bardzo instrumentalny stosunek do świata przyrody. Zwierzęta są tam postrzegane w duchu tradycyjnej, antycznej teleologii. Słowo „teleologia” pochodzi od słowa telos, a więc teleologia

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Nieużytki, czyli miejsca niekochane? Spotkanie z Weroniką Jakubowską Nieużytki, czyli miejsca niekochane? Spotkanie z Weroniką Jakubowską
Wideo

Nieużytki, czyli miejsca niekochane? Spotkanie z Weroniką Jakubowską

Przekrój

Nie trzeba mieszkać w centrum miasta (ani w środku lasu), żeby spojrzeć na swoją okolicę jak na mikrokosmos, w którym wszystko jest ze sobą połączone – przekonywała podczas Festiwalu LABA 2024 Weronika Jakubowska, artystka i aktywistka.

Trzeci krajobraz, czyli miejsca, które kiedyś były użytkowane, a teraz są pozostawione same sobie – i w oczach wielu niszczeją – są często „azylem różnorodności”, jak to ujął Gilles Clément, słynny francuski botanik i architekt krajobrazu. Opuszczone przez człowieka, często postrzegane za problem albo ignorowane w tkance miejskiej, rozwijają się nieraz w zaskakujący sposób. Stają się siedliskiem ptaków, ostoją dzikich jadalnych roślin i zapylaczy.

Czytaj dalej