Opowieści wikingów, pełne porażających obrazów przemocy i osobliwego piękna, ukazują ich zamiłowanie do wojny, dalekich podróży, piractwa, a także poezji.
Dawni Skandynawowie rozprzestrzenili się po świecie jak żaden inny lud europejski przed Kolumbem: zasiedlili m.in. Wyspy Owcze i Islandię; skolonizowali tereny dzisiejszej Finlandii, Irlandii, Anglii, a nawet Francji czy okolic Petersburga; dopłynęli do Grenlandii i Ameryki Północnej; atakowali miasta Kalifatu.
Badacze rekonstruują ich kulturę na podstawie pozostałości archeologicznych porozrzucanych po różnych zakątkach globu. Starają się zrozumieć inskrypcje runiczne. Porównują wypowiedzi kronikarzy rzymskich i chrześcijańskich, pisma misjonarzy, a nawet arabskich podróżników, takich jak Ahmad ibn Fadlan, który obserwował zwyczaje kupców normańskich. Niemniej znakomitą większość tego, co wiemy o wierzeniach wikingów, zawdzięczamy szczególnemu bogactwu literatury staroislandzkiej – sagom, twórczości skaldów, Eddzie starszej i Eddzie prozaicznej spisanej w XIII w.
Literatura staroislandzka stanowi bezcenne źródło nie tylko dla badań nad mitologią wikingów, ale także nad innymi plemionami germańskimi. Korzystał z niej Jacob Grimm, pisząc swoją Deutsche Mythologie.
Mleko i krew
Zacznijmy nasz mitologiczny przegląd od wyobrażenia narodzin świata, tak jak przekazał go Snorri Sturluson, autor XIII-wiecznej Eddy prozaicznej, utworu bezcennego dla odtworzenia wikińskiego imaginarium.
Na początku istniała czeluść, otchłań Ginnungagap. Na północy znajdował się świat lodu i mgły, Niflheim, będący zarazem światem zmarłych; w Niflheimie istniało źródło 11 rzek. Muspelheim – kraj wiecznego ognia, którym rządził olbrzym Surtr – znajdował się na południu (gwiazdy, które dziś widzimy na niebie, to nic innego jak iskry pochodzące z Muspelheimu). Połączenie ognia i zimna, topnienie lodu i szronu doprowadziło do powstania obojnaczego Ymira, postaci przypominającej człowieka, tyle że posiadającej rozmiary kosmiczne.
Podczas snu Ymir spocił się pod pachami: z potu powstała pierwsza para człekokształtnych olbrzymów, z topniejącego lodu zaś narodziła się krowa Audumla (jej mlekiem karmił się Ymir). Ta pradawna krowa, zlizując słony lód, doprowadziła też do narodzin Buriego, postaci, od której – z męskiej strony – wywodziła się cała genealogia bogów. Pierwszymi byli: Odyn, Wili i We, wnukowie Buriego, synowie jego potomka i olbrzymki.
A oto najważniejszy wątek mityczny, który wyjaśnia powstanie znanego nam świata i który – jak zobaczymy – nie pozostanie bez konsekwencji w społecznych praktykach dawnych Skandynawów: trzej bogowie zabili Ymira, składając go w ofierze. Następnie z różnych jego części utworzyli poszczególne elementy świata: z ciała – ziemię, z krwi – wodę, z czaszki – niebo, z kości – góry, z włosów – drzewa, z mózgu – złowrogie chmury. We krwi uśmierconego Ymira utopili się prawie wszyscy olbrzymi.
Odyn i spokrewnieni z nim bogowie należeli do rodu bogów usposobionego wojowniczo: do Asów. Istnieje również drugi ród bogów: Wanowie, mniej wojowniczy, odpowiedzialny za siły płodności i urodzaju. Ci pierwsi byli z pewnością ważniejsi dla wikingów podróżujących i wojujących; drudzy – dla tych prowadzących stały tryb życia oparty na rolnictwie.
Pewnego razu Odyn wraz z dwoma innymi Asami odnalazł na plaży parę nieożywionych ludzi z drewna, wyrzuconych przez morze. Nazywali się Ask i Embla. Otrzymali od bogów życiodajny oddech, umiejętność myślenia, wpadania w trans szamański, poetycki i bojowy oraz ciepło, rumieńce, które należy interpretować jako siły życiowe. Później pierwsza para dostała od bogiń najcenniejszy dar: przeznaczenie.
Alfy, nimfy, fylgie
Tacyt pisał o Germanach, że sprzeciwiali się zamykaniu bogów w murach, dlatego nie budowali świątyń, ale raczej czcili drzewa, pnie i gaje jako symbole boskości. Prawdopodobnie również obrzędy wikingów (z nielicznymi wyjątkami) odbywały się na otwartym powietrzu.
Świat dawnych Skandynawów wypełniało wiele różnych klas stworzeń odgrywających ważną rolę, niektóre były wręcz otaczane kultem. Według wierzeń istniały: elfy (mieszkające w ziemi), różne gatunki olbrzymów (żyjące w górach lub na odludziu, a także poza granicami świata ludzi), trolle, krasnoludy, disy, wojownicze walkirie, norny, alfy jasne, alfy ciemne, czarownice, nimfy, fylgie, czyli duchy opiekuńcze rodów (wyobrażane jako kobiety), duchy opiekuńcze osób (wyobrażane jako zwierzęta) oraz mądre karły mieszkające w ciemnych grotach, zajmujące się złotnictwem i kowalstwem (jeden z nich miał na imię Gandalf – zbytecznym jest szerzej uzasadniać, ile literatura fantasy zawdzięcza skandynawskiej mitologii). Widzialny świat przenikała niezliczona ilość istnień. Kiedy wikingowie dotarli na Islandię, widząc, że nie ma tam ludzi, nie zakładali, że wyspa jest niezamieszkana. Zasiedlanie lądu rozpoczęli od prób ostrożnego, obrzędowego zyskania przychylności lokalnych istot „nadprzyrodzonych”.
Przebiegły Loki
Wikingowie wierzyli, że nad światem ludzi znajduje się siedziba bogów – Asgard. Z kolei w ścisłym środku świata rośnie drzewo Yggdrasill, symbol i warunek istnienia świata. Ten ogromny jesion łączy wszystkie poziomy kosmiczne: jego korzenie znajdują się w świecie zmarłych, w krainie olbrzymów, pień w Asgardzie, czyli świecie bogów, korona sięga nieba, podtrzymując jego sklepienie. Natomiast nasz świat znajduje się w jego cieniu.
Jednym z najważniejszych elementów „światopoglądu” wikińskiego była świadomość nadchodzącej zagłady. Pień Yggdrasilla już gnije, smok-wąż Nidhögg ciągle obgryza jego korzenie (wysysając zarazem krew zmarłych), kosmiczny orzeł zjada liście. Świat się kiedyś skończy.
Najlepszy i najpiękniejszy z bogów, Baldr, miał serię niepokojących snów o swojej śmierci. Jego matka – bogini Frigga – wymogła od każdej z istot przysięgę, że nic nie stanie się Baldrowi. Wszyscy złożyli obietnicę z wyjątkiem jemioły, o której Frigga zapomniała. Wtedy podstępny bóg-olbrzym Loki uczynił z kawałka jemioły śmiercionośną strzałę, od której zginął najlepszy z bogów. Hel, bogini świata umarłych, pozwoliła wrócić do żywych Baldrowi, o ile wszyscy i wszystko – nawet rośliny i kamienie – będą opłakiwać jego śmierć. Tutaj Loki znów był przebiegły: przebrał się za olbrzymkę, która nie płakała. Baldr nie wrócił więc do żywych. To wydarzenie przekreśliło szanse na wieczne trwanie tego świata. Bogowie okrutnie i pomysłowo ukarali Lokiego. Został – uwaga – przywiązany do swoich dzieci własnymi wnętrznościami. Mało tego, nad jego głową znajdował się wąż, który nieustannie sączył na niego jad. Niemniej kiedyś Loki zerwie się z uwięzi, a drzewo Yggdrasill obumrze. Na planie ziemskim zapowiedzią końca będą dziwne zjawiska przyrodnicze i postępujący upadek moralny, przede wszystkim zanik więzi rodowych – jednej z najważniejszych wartości w wikińskiej kulturze. Nastąpi ragnarök, czyli „przeznaczenie bogów”: wielka bitwa, która obróci świat w nicość. W boju polegnie nawet najważniejszy z bogów, broniący nas Odyn.
Sekrety Odyna
Zanim powrócimy do tematu końca świata, musimy powiedzieć kilka słów o Odynie, głównym bogu nordyckim, wodzu Asów. Był niezwykle barwną postacią, dosyć odległą od znanego nam wyobrażenia Boga chrześcijan czy nawet bóstw grecko-rzymskich. W manuskryptach przedstawiano go z włócznią (stworzoną przez karłów, zawsze trafiającą w cel), bez jednego oka (wyjaśnienie tej częściowej ślepoty nastąpi później), z dwoma krukami na ramionach, czyli Huginem (myślą) i Muninem (pamięcią), oraz z wilkami Frekim (żarłokiem) i Gerim (łakomcą), czasem jeszcze z ośmionogim rumakiem Sleipnirem.
Odyn ciągle podróżował, był symbolem wiecznego wędrowca (może mieć to związek ze wspomnianą na początku niezwykłą ekspansją terytorialną wikingów). Jego cechą szczególną był niezaspokojony głód wiedzy. Oczywiście posiadał ogromną, tajemną wiedzę, w dodatku czerpał ją z niezwykłych źródeł, m.in. od wisielców. Wykorzystywał swoje zdolności nekromantyczne – ożywiał ich i pozyskiwał informacje, które ci posiedli, będąc już w zaświatach. Co ciekawsze, Odyn sam stał się wisielcem – z własnej woli. Przez dziewięć dni wisiał na Yggdrasillu, nie jedząc i nie pijąc, z włócznią wbitą w bok (sam ją sobie wbił) i cierpiał. Podobnym próbom poddają się szamani, stąd Odyn często opisywany jest jako bóg-szaman. Po tej pełnej katuszy próbie inicjacyjnej, po doświadczeniu rytualnej śmierci, zyskał znajomość run i poezji.
Pochodzenie poezji wyjaśnia jeszcze inny mit. Kiedyś bogowie napluli do naczynia, z ich śliny powstał mądry bóg Kvasir, który potrafił odpowiedzieć na każde pytanie. Pewnego razu został podstępnie zwabiony przez karłów i zabity. Zabrali jego krew i zmieszali z miodem – w ten oto sposób powstał miód pitny. Każdy, kto się go napił, zyskiwał dar mowy poetyckiej. Zbyt jednak cenny był to trunek, by powierzać go żywym, dlatego ukryto go w zaświatach. Odynowi udało się jednak dotrzeć do napoju i przekazać go innym bogom. Z tego powodu skandynawscy poeci nazywali ten alkohol miodem Odyna, miodem karłów lub krwią Kvasira.
Kolejne źródło boskiej wiedzy Odyna jest jeszcze osobliwsze: praktykując pewien typ magii, zachowywał się „jak kobieta” podczas stosunku seksualnego. W świecie wojowniczych wikingów homoseksualizm budził wielkie zgorszenie i lęk. A jednak ich najważniejszy bóg doświadczył homoseksualizmu: być może ma to związek z mądrością czerpaną z przekroczenia tabu? Może z mądrością androgyna?
Dążąc do zdobycia wiedzy, Odyn nie wahał się poświęcić czegoś więcej. Olbrzym Mimir, który był strażnikiem studni wiedzy ulokowanej u stóp Yggdrasilla, pozwolił Odynowi napić się z magicznego zdroju, pod warunkiem że poświęci swoje oko. Bóg oczywiście się zgodził. Jego oko pływa do tej pory w tych świętych wodach.
Według pewnych przekazów, gdy bogowie zabili strażnika studni, Odyn otrzymał jego odciętą głowę i zakonserwował ją przy użyciu ziół. Dzięki owym zabiegom radził się tej głowy w trudnych sprawach. Posyłał również swoje kruki jako zwiadowców, dzięki czemu poznawał wszystkie zdarzenia. Sam mógł też wysyłać na zwiady swojego ducha w formie zwierzęcej. Gdy zachodziła taka potrzeba, wymuszał proroctwa od mądrych wieszczek (z czego wynika, że Odyn nie był bogiem wszechwiedzącym).
W wojennym transie
Być może najbardziej zdumiewającą cechą Odyna jest dla nas to, że z zasady nie można mu było ufać. Nie tylko nie dotrzymywał swoich przysiąg, lecz także karał swoich najwierniejszych wyznawców (np. śmiercią). Moralność Odyna bywała kwestionowana. Był również bogiem wojny – jego ziemska obecność objawiała się wojną. Sam ją najczęściej wywoływał.
Dotarliśmy tutaj do ważnego zagadnienia – podbojów i grabieży dokonywanych przez ludy germańskie. Wojna nie bez powodu kojarzona jest z erą wikingów. Została przez nich zsakralizowana, pełniła funkcje rytualne, była doświadczeniem religijnym. Śmierć na polu bitwy traktowano jako najwyższe możliwe osiągnięcie. Taka śmierć umożliwiała dotarcie do pałacu Walhalli – ogromnej budowli znajdującej się w świecie bogów. Do wielu miejsc mógł trafić zmarły, ale Walhallę ceniono najwyżej. Był to zresztą raj bardzo oryginalny, ponieważ wojownicy, którzy do niego dotarli, walczyli albo trenowali umiejętności bitewne.
Opisywane przez Tacyta germańskie plemię Chatti miało zwyczaj składania ślubu, zgodnie z którym strzyżenie włosów i zarostu było możliwe dopiero wtedy, gdy zabiło się wroga. Wojownicze plemię Herulów, pochodzące z południowych terenów Szwecji, wyznawało tę samą zasadę. Ich kodeks zawierał jednak jeszcze jedną regułę: należało zabić wroga bez użycia broni.
Berserkowie, opisani w sagach, niech posłużą nam za przykład rytualnego aspektu wojny. Przypomnijmy, że berserk był wojownikiem przykrytym skórą wilka lub niedźwiedzia i walczył bez broni. Wpadając we wściekły, święty szał, używał w walce zębów, broczył we krwi wroga i własnej. Budził popłoch na polu bitewnym (żyjące w górnym biegu Odry i Wisły plemię Hariów wywoływało podobne emocje, gdyż przed walką malowało się od stóp do głów na czarno, udając upiory). Tacyt wspominał, że berserkowie „w paszczę brali rozżarzone węgle”. Według Sagi Vatnsdæla szczekali niczym psy i chodzili boso po płomieniach.
Berserk był ekstatykiem, mistykiem wojennym, który stając się zwierzęciem, przekraczał ludzką kondycję i jej ograniczenia, zyskując nadnaturalne umiejętności. Mamy tutaj do czynienia z osobliwym połączeniem szamana i wojownika. Berserk – podobnie jak szaman – przywdziewał skórę zwierzęcia, wpadał w trans i doświadczał ekstazy, niekiedy zażywając środki psychoaktywne (również niczym szaman), tyle że wszystko to działo się na placu boju.
Ostatnia bitwa
Według poetów skaldycznych powód, dla którego Odyn zabijał najlepszych wojowników i swoich najwierniejszych czcicieli, był następujący: zależało mu, by w Walhalli zebrać najlepszą armię. Jeśli wiking umierał w domu na jakąś śmiertelną chorobę, prosił wówczas, by zadać mu „cios Odyna”: było to de facto samobójstwo, zabieg symulujący śmierć na polu bitwy, umożliwiający dostanie się do Walhalli. Skompletowana i wyszkolona w zaświatach armia miała być gotowa na ragnarök, ostateczną bitwę końca świata.
Weźmie w niej udział ogromny, upiorny statek „Nagelfar”, utworzony z paznokci umarłych, na którym przypłynie Loki. U jego boku walczyć będą olbrzymy, a także istoty z Muspelheimu, krainy ognia. Złowieszczy wilk Fenrir (syn Lokiego) – niegdyś zagrażający Asgardowi, którego udało się uwięzić, poświęcając prawicę boga Tyra – również weźmie w niej udział. Słońce będzie gasnąć, morze pochłonie ziemię. Gwiazdy będą spadać z nieba i uderzać w świat ludzi. Ogień strawi wszelkie formy życia.
Jest jednak nadzieja – według Eddy Snorriego ludzie ukryci w Yggdrasillu przetrwają tę katastrofę, a następnie zaludnią nowy świat, który wyłoni się z morza. Łąki znów będzie pokrywać święte ziele – czosnek niedźwiedzi. Nowym, doskonalszym światem będzie rządził Baldr.
Skandynawowie opóźniali rozpoczęcie tej bitwy: przed pochówkiem ucinali zmarłym paznokcie. Warto przy okazji wspomnieć o niektórych tradycjach pogrzebowych. Archeolodzy znają przypadki chowania ze zmarłymi żywych, jednak sens tych praktyk nie jest do końca jasny. Arabski pisarz Ahmad ibn Rustah opisywał pogrzeby skandynawskich przywódców, którzy zmarli na Rusi. Dzięki niemu możemy się dowiedzieć, że wykopywane groby były wielkie jak dom. Chowano w nich przedmioty zmarłego: ubrania, bransolety, monety i naczynia. Umieszczano tam również „najmilszą z żon” zmarłego, choć była jeszcze żywa. Po odpowiednim wyposażeniu grobu zamurowywano wejście. Prawdopodobnie ze zmarłymi chowano niekiedy zwierzęta. Znana łódź z Osebergi, będąca pochówkiem dwóch kobiet (jedna z nich mogła być królową), zawierała szczątki kilkunastu wołów i koni oraz czterech psów. Zagadkowym zjawiskiem są też wielkie kurhany, w których… nie ma nikogo (to przypadek największych kurhanów wikińskich w Danii i Norwegii).
Bogowie także starają się opóźnić ragnarök: wszak to również ich koniec. Ważny w nordyckim panteonie bóg Thor ze swym wielkim młotem odwiedza co jakiś czas świat olbrzymów, by ich zabijać. Yggdrasill – choć podgryzany przez smoka – ciągle nie umiera, ponieważ norny, czyli trzy boginie przeznaczenia, przedłużają jego trwanie, podlewając go wodą ze świętego źródła.
Las pełen ofiar
Wspomniałem na początku, że pierwotna ofiara z praolbrzyma Ymira, która doprowadziła do powstania świata, miała swoje konsekwencje – wpłynęła na ziemskie zwyczaje Skandynawów. Rytualnie powtarzano to wydarzenie: składano ofiary z ludzi. Skandynawska obrzędowość była krwawa. Potwierdza to analiza etymologiczna: starogermańskie słowo określające święto to blót – jest ono spokrewnione z niemieckim Blut, szwedzkim blod i angielskim blood. Czasownikiem oznaczającym składanie ofiary był zaś sóa, czyli w pierwotnym znaczeniu „pchnąć nożem”, „zabijać”.
Wiemy, że Odyn cenił ofiary z ludzi, a szczególnie upodobał sobie wisielców (jak pamiętamy, sam nim był). Najważniejszy obrzęd w kalendarzu Skandynawów z ery wikingów możemy znaleźć w pochodzących z XI w. pismach Adama z Bremy. Odbywał się w Uppsali w głównej świątyni, ponoć bogato zdobionej złotem (rzadki przykład germańskiej świątyni), podczas wiosennej równonocy. Święto obchodzono co dziewięć lat, trwało dziewięć dni, składano w nim ofiary z różnego rodzaju bydła, z każdego po dziewięć sztuk (ale tylko samców, ponieważ jedynie krew samca zjednywała wolę bogów). Do udziału w święcie zobligowani byli wszyscy w regionie; każdy musiał też przysyłać do świątyni dary.
Obok świątyni znajdował się las, wieszano w nim trupy składanych w ofierze zwierząt. Jeden z informatorów Adama z Bremy zapewniał, że sam widział 72 trupy powieszonych psów, koni, a także ludzi. Obecność śmierci i rozkładających się zwłok była powodem uznania lasu za święty.
Próba żelaza
Era wikingów obejmowała ostatnie stulecia „pogaństwa” wśród Skandynawów. Wiemy, że wikingowie wyrażali podziw dla chrześcijańskich ascetów. Brawurowe przekraczanie ograniczeń ciała, cierpienia przypominające samookaleczającego się Odyna, powieszonego na Yggdrasillu w celu osiągnięcia wiedzy, musiało być im bliskie (przypominało zresztą również ukrzyżowanego Chrystusa). Próby związane z wytrzymałością, udręczaniem ciała były jak najbardziej znane wikińskiej kulturze. Gdy kobietę oskarżano o czary lub cudzołóstwo, poddawano ją próbie ketiltak. Polegała ona na wyciągnięciu kamieni z dna kotła wypełnionego wrzącą wodą. Jeśli kobiecie się to udało, mówiła prawdę. Podobną próbę przeszedł biskup Poppo: przeniósł rozgrzane żelazo, stawiając 12 kroków, a następnie wrzucił je do wyznaczonej niecki. Biskup zrobił to, aby przekonać króla Danii o wyższości jego wiary nad pogaństwem. Ponoć była to najważniejsza przyczyna wprowadzenia chrześcijaństwa na tych terenach.
Polski badacz, prof. Leszek Paweł Słupecki, w swojej świetnej książce Wróżby i wyrocznie pogańskich Skandynawów wykazał, jak ważnym elementem kultury wikingów było wróżbiarstwo. Wróżono z zachowania koni i ptaków, z wypowiedzi umierających oraz ze snów. Przyszłość przepowiadali wieszczowie i czarownice. Praktykowano magię seidr, za pomocą której wędrowne wieszczki i czarownicy, wpadając w trans, wychodzili z własnego ciała i nawiązywali kontakt z duchami. Dzięki nim poznawano przyszłość. Kiedy należało podjąć trudną decyzję religijną czy polityczną, radzono się wyroczni.
Gdy w IX w. w Birce, średniowiecznej osadzie wikingów, debatowano z misjonarzami nad propozycją przejścia na chrześcijaństwo, rzucano losy. Najwidoczniej bogowie pogańscy, przemawiając przez wróżbę, stwierdzili, że chrzest to dobra decyzja. Skandynawowie zgodzili się z wolą bogów, choć ponoć niechętnie. Ragnarök odszedł w niepamięć, a chrześcijańscy teolodzy skutecznie utożsamili imię Odyna z diabłem.