
Rozmową Joanny Rożen z Michałem Bielawskim, autorem i reżyserem powstającego właśnie filmu dokumentalnego Wiatr, otwieramy cykl wywiadów o micie zakopiańszczyzny we współczesnej kulturze.
Pomysł rozmów o tym, czy Podhale wciąż urzeka i, jeśli tak, to dlaczego, narodził się w trakcie zwiedzania wystawy Relacja Warszawa–Zakopane. Ekspozycję zorganizowaną przez Muzeum Narodowe i Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem widziałam w warszawskiej Królikarni. Można ją oglądać w zakopiańskiej willi Oksza jeszcze do września 2018 r. Tymczasem, zainspirowana motywem zauroczenia kulturą zakopiańską, zamierzam zbadać, jak wyglądają związki współczesnych artystów, zwłaszcza filmowców, z mitem Zakopanego. Czy nadal czerpią z tatrzańskich źródełek? Będę sprawdzać, czy we współczesnym kinie i kulturze zakopiańszczyzna nadal w modzie.
Spotykam się więc w upalny letni dzień z Michałem Bielawskim, autorem i reżyserem filmu dokumentalnego Wiatr. Tematem przewodnim obrazu jest halny – szkodnik i sprawca wielu zniszczeń, ale i wielki mit Zakopanego, wokół którego krążą rozmaite wyobrażenia i skojarzenia.
„Gdyby zacząć od tego, co mnie skierowało w góry, to właśnie mit Zakopanego. I jeszcze mit, który nakłada się na mit Zakopanego, czyli halny jako siła sprawcza, która dewastuje życie ludziom na Podhalu. Znasz powiedzenie, że na halny gorzkie żniwa będą mieli ci, którzy odcinają wisielców?” – zagaja Michał Bielawski.
Joanna Rożen: Obrazowe. Czy to ta wizja nasunęła Ci myśl, żeby zrobić Wiatr?
Michał Bielawski: Pomysł, aby zbadać wyobrażenia i skojarzenia krążące wokół zjawiska halnego, wyszedł od Maćka Kubickiego, doświadczonego producenta dokumentalnego i fabularnego z firmy Telemark. On zaraził mnie tematem. Jesteśmy już na zaawansowanym etapie procesu przygotowawczego, nadal dokumentujemy bohaterów, ale jakiś czas temu rozpoczęliśmy zdjęcia. Najciekawsze w jeżdżeniu tam i w obserwowaniu pod kątem poszukiwań do Wiatru jest ciągłe zderzanie się z m