Doznania

Dom sprzeczności

Zygmunt Borawski
Czyta się 2 minuty

Styl Villi De Bondt – ani do podrobienia, ani do nazwania. Elewacją nawiązuje do nurtu ekspresjonistycznego szkoły amsterdamskiej. Relacją brył bliżej jej do ruchu De Stijl i kubizmu w wykonaniu Willema Marinusa Dudoka. Do tego ogrodzenie w stylu secesji wiedeńskiej, a na głównej wieży maszty, odnoszące się do stylu marynistycznego. 

Na fasadzie widzimy jeden materiał. Brunatną cegłę. Położoną z wprawą i swadą. „Dzisiaj już takich majstrów nie ma – mówi właściciel Wim Vadeckerhove. – O, tutaj to zauważysz! – dodaje po chwili, oprowadzając mnie po posiadłości. – To powojenna dobudówka. Ten sam sposób kładzenia cegły, ale jakość roboty już inna”. 

Wewnątrz tej żelaznej spójności już nie ma. Piękne czarno-białe kafelki w holu, fornirowane drewno w salonie, pod srebrnym łukiem przechodzimy z przedpokoju do holu, pod złotym – do strefy komfortu w salonie. Sam wykusz, w którym znajduje się owa strefa, został wypełniony brązem. 

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Dom jest otwarty dla zwiedzających. Właściciel prowadzi tu galerię biżuterii, organizuje biennale gdańskiego bursztynu, koncerty kameralne i prywatne pokazy filmowe. Od 2006 r. Villa De Bondt została objęta ochroną jako pomnik kultury. 

Posiadłość należała do Jana-Alberta De Bondta, gandawskiego architekta, który wzniósł ją w 1930 r., w tzw. Miljoenenkwartier – willowej dzielnicy powstałej na potrzeby światowej ekspozycji w Gandawie w 1913 r. Projektant cieszył się przed wojną wielką estymą wśród gandawskiej społeczności. Projektował, budował i uczył. W 1939 r. został mianowany dyrektorem Akademii Sztuk Pięknych. 

Jednak jego życie zakończyło się w przerażającej ciszy. Gdy władzę przejęli naziści, jego nominacja została potwierdzona, ale Belgowie, zaraz po odzyskaniu niepodległości, oskarżyli go o sprzyjanie Niemcom. Architekta pozbawiono wszelkich stanowisk i zleceń. Jego syna, który walczył po stronie III Rzeszy, skazano na śmierć za kolaborację. Udało mu się zbiec, ale do Belgii już nigdy nie wrócił. W 1965 r., cztery lata przed śmiercią, stary De Bondt, zgorzkniały i żyjący w biedzie, w napadzie szału spalił w domowym piecu wszystkie swoje rysunki i modele. 

 

Czytaj również:

Żaden beton
i
Pałac Bursztynowy, Jaipur, Indie; zdjęcie: RealityImages/Adobe Stock
Marzenia o lepszym świecie

Żaden beton

Klaudia Khan

Tradycyjne domy w gorących rejonach świata – zbudowane z gliny, z małymi oknami, wewnętrznymi dziedzińcami czy wieżyczkami „łapiącymi wiatr” – nie potrzebowały klimatyzacji i wiatraków, aby użyczyć chłodnego schronienia mieszkańcom.

W Bannu, położonym w południowej części prowincji Khyber Pakhtunkhwa w Pakistanie, popołudniami życie spowalnia. Wyludniają się dziedzińce tradycyjnych domów. Mieszkańcy udają się na poobiednią drzemkę albo chronią przed słońcem na werandzie od wewnętrznej strony domu. Jest kwiecień i temperatura dochodzi do 30°C. Wysokie stropy, grube gliniane ściany i podłogi wyłożone płytkami z gliny oraz niewielkie otwory okienne znajdujące się niemal pod sufitem skutecznie chronią nas przed żarem dnia. W czerwcu i lipcu będzie jeszcze goręcej, nawet do 45°C. Werandy zostaną osłonięte kotarami albo trzcinowymi roletami, a gdy zabraknie prądu – czyli przez większą część doby – odrobinę chłodu zapewnią jaali, tzn. ażurowe łamacze światła zdobiące ściany.

Czytaj dalej