
Archiwalne opowiadanie Jerzego Szaniawskiego czyta (i komentuje) Marek Raczkowski.
Tekst pierwotnie ukazał się w 805 numerze „Przekroju” w 1960 roku.
Archiwalne opowiadanie Jerzego Szaniawskiego czyta (i komentuje) Marek Raczkowski.
Tekst pierwotnie ukazał się w 805 numerze „Przekroju” w 1960 roku.
Biblioteka to szkoła życia dla początkującego pisarza. Szczególnie jeśli spotka się w niej nietypowego osobnika… Polecamy lekturę fragmentu opowiadania Amora Towlesa.
Kilka lat przed końcem milenium pewien młody człowiek nazwiskiem Timothy Touchett siedział w czytelni głównej filii Nowojorskiej Biblioteki Publicznej przy Piątej Alei nad egzemplarzem Listów zebranych Maxwella Perkinsa. Co skłoniło młodzieńca z przedmieść Bostonu do spędzenia słonecznego popołudnia w tym szacownym miejscu? A przede wszystkim – co w ogóle sprowadziło go do Nowego Jorku? Mówiąc bez ogródek, na jego decyzji zaważyło mocne postanowienie, by zostać słynnym pisarzem, które powziął już w dzieciństwie? Uzyskawszy tytuł licencjata na renomowanej uczelni humanistycznej, wyruszył do miasta, gdzie tylu luminarzy przed nim szlifowało bruki i ślęczało po nocach nad papierami. Zamieszkał z Danem, aspirującym aktorem z New York University, który szukał akurat współlokatora do wynajmowanego mieszkania w East Village. Zakupił brudnopis, długopisy i papier do maszyny do pisania – mimo że cała ta historia wydarzyła się dobrą dekadę po upowszechnieniu się komputerów!