Dziękowanie Dziękowanie
i
rysunek: Mieczysław Wasilewski
Doznania

Dziękowanie

Hannah Jane Parkinson
Czyta się 5 minut

Muszę wam coś wyznać: uwielbiam wyrazy uznania. Podziękowania to pierwsza rzecz, którą czytam w książce (często nie czytam wstępu, dopóki nie skończę, na wypadek gdyby zawierał spoilery).

Wdzięczność to dla mnie jedna z najważniejszych rzeczy na świecie. Jeśli ktoś nie podziękuje mi po tym, jak przytrzymam dla niego otwarte drzwi, równie dobrze mógłby być dla mnie seryjnym mordercą. Podziękowania są literackim odpowiednikiem wyrażenia wdzięczności wszystkim osobom, bez których dana książka nie mogłaby powstać – metaforycznie tym, które przytrzymały drzwi (lub dały autorowi klucz do swojego domku nad morzem w ramach rezydencji pisarskiej; cały pęk kluczy).

Jestem dość wścibska, więc lubię przeglądać nazwiska, aby zobaczyć, czy znajdę wśród nich jakieś znajome. To trochę tak, jakbym dostrzegła w restauracji siedzące przy jednym stoliku dwie znane mi osoby, o których nie wiedziałam, że się przyjaźnią. W podziękowaniach lubię sprawdzać, jak autorzy na różne sposoby formułują frazy, aby uniknąć powtórzeń. Lubię ich hermetyczne żarty.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Czasem dany nam jest nawet wgląd w życie autora i możemy poznać kulisy powstania książki. Są tacy, którzy dziękują za stypendium ministerstwa kultury albo za publiczną służbę zdrowia, a nawet są wdzięczni bankom żywności i organizacjom charytatywnym (jak w przypadku nagrodzonej Bookerem powieści Anny Burns Milkman, co samo w sobie stanowi w pewnym sensie komentarz polityczny).

Obecnie czytam genialną książkę zatytułowaną Dreyer’s English Benjamina Dreyera, który zawarł w niej aż osiem stron podziękowań! To godna pochwały hojność (aczkolwiek gdyby to było przemówienie na gali wręczenia Oscarów, orkiestra zagłuszyłaby go już na drugiej stronie). Sądzę, że im dłuższe podziękowania, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś się zirytuje, jeśli został pominięty. Chociaż z kolei im krótsza lista osób, którym autor dziękuje, tym większe niebezpieczeństwo, że pominięcie zirytuje więcej osób. Grząski grunt!

Dedykacje są czytane znacznie częś­ciej niż podziękowania, bo znajdują się na początku książki, więc te zabawne lub wzruszające zapadają zwykle w pamięć mocniej niż coś podobnego, ale ukrytego na samym końcu lektury. Szkoda byłoby jednak, gdyby strona z podziękowaniami na końcu Dispensational Modernism Brendana Pietscha (traktującej o protestanckim systemie teologicznym), która zaczyna się tak: „Winię was wszystkich”, nie została dostrzeżona.

Lecz to miłość wylewająca się z kart książki czyni podziękowania tak wyjątkowymi. Świadomość, że książka, którą zamierzam przeczytać (dla innych zwykle książka dopiero co przeczytana), nie mogłaby powstać bez wszelkiego rodzaju wsparcia i rad, przyjaźni i ciężkiej pracy innych. To przypomnienie, że – bez względu na trud, który autor włożył w samotniczą pracę, wspinając się na wyżyny błyskotliwości i elokwencji – życie jest sportem zespołowym.


Fragment książki Hannah Jane Parkinson Drobne przyjemności, czyli z czego się cieszyć, gdy życie nie rozpieszcza, wyd. Znak Literanova, Kraków 2022.

rysunek: Mieczysław Wasilewski

Czytaj również:

Drobne uprzejmości Drobne uprzejmości
i
rysunek: Mieczysław Wasilewski
Doznania

Drobne uprzejmości

Hannah Jane Parkinson

Przed chwilą siedziałam na ławce i czytałam, gdy podeszła do mnie starsza pani. „Przepraszam – zagadnęła mnie. – Czy mogłaby mi pani pomóc z zakupami?”.

Natychmiast się rozpromieniłam. Oczywiście, że mogłabym jej pomóc z zakupami! „Dawać mi tu natychmiast te wielkie, ciężkie torby!” – miałam ochotę krzyknąć, jako że jestem wspaniałą osobą oraz entuzjastyczną pomocniczką potrzebujących. Niestety, okazało się, że wcale nie chodziło jej o dźwiganie zakupów, tylko o zakupy… jako takie. Dopiero się na nie wybierała. Nie targałam z dumą na przystanek dwóch toreb z Lidla, jak to sobie wyobrażałam – zamiast tego musiałam po nie jechać!

Czytaj dalej