Dzikie miejsca Dzikie miejsca
i
zdjęcie: Marek Piwnicki/Unsplash
Przemyślenia

Dzikie miejsca

Aleksandra Kozłowska
Czyta się 10 minut

Oddawanie przyrodzie tego, co zostało jej zabrane przez ludzi, ma głęboki sens. O znaczeniu dzikości – również dla naszego życia – opowiada ornitolog i aktywista Tomasz Wilk, z którym rozmawia Aleksandra Kozłowska.

Spotykamy się w miejscu, gdzie przyroda, choć w mniejszości, wciąż ma coś do powiedzenia, czy raczej zaćwierkania, zamruczenia i zaszeleszczenia. To Kraków – miasto Wisły, Plant, ale też Lasu Wolskiego, w którym żyją kuny, borsuki, sarny, zające, a także krogulce, puszczyki i dzięcioły czarne. Ornitolog Tomasz Wilk z krakowskiej filii Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków dobrze je wszystkie zna. Dla niego dzikość to stan naturalny.

Aleksandra Kozłowska: Po co nam dzikość?

Tomasz Wilk: Kiedyś do OTOP-owego kwartalnika „Ptaki” przeprowadzałem wywiad z psychologiem Wojciechem Eichelbergerem i spytałem go o to, jakie znaczenie ma dla nas przyroda. Odpowiedział, że potrzebujemy jej, by poczuć, czym jest prawdziwe życie. Mieszkając w dużych miastach – otoczeni betonem, sztucznym światłem – zapomnieliśmy, jak funkcjonuje Ziemia; nie pamiętamy, skąd się wywodzimy. Myślę, że to bardzo trafna diagnoza. Bo przyroda, szczególnie ta dzika, pomaga nam wrócić do źródeł, do tego, czym jest życie, co jest w nim ważne. Trochę metafizycznie zacząłem…

I słusznie. Dobrze przypomnieć sobie pryncypia. Nie wszyscy jednak uznają wartość środowiska naturalnego. Przyzwyczailiśmy się myśleć, że przyrodę musimy ujarzmić, wytyczyć jej granice.

A przecież dzika przyroda to również

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Leśne radio Leśne radio
i
zdjęcie: T La/Unsplash
Wiedza i niewiedza

Leśne radio

Adam Zbyryt

Jak brzmią pory roku w uszach przyrodnika? Każda inaczej. Najmilej zaś wiosna, czyli czas ptasiej i żabiej kakofonii. Latem i zimą też przyjemnie dźwięczy.

Wiosną dźwięki przyrody dochodzą zewsząd: z pól, lasów, łąk, trzcinowisk, nieużytków, zadrzewień, zakrzaczeń, parków miejskich i przydomowych ogrodów. Słychać je zarówno nad głowami, gdy po niebie suną powracające z zimowisk stada mniejszych i większych skrzydlatych wędrowców, jak i na powierzchni wody, gdy ptaki lądują na odpoczynek lub aby się pożywić.

Czytaj dalej