Fantastyczny pan Lis
Opowieści

Fantastyczny pan Lis

Mateusz Czerwiński
Czyta się 2 minuty

Szczwanym lisem zwykło się określać osobę sprytną, cwaną i podstępną, ale także  rezolutną. Podczas rozgrywki w recenzowaną tu grę karcianą gracze nie raz będą musieli zachować się właśnie w taki sposób. Colorfox stanowi przykład gry wymagającej, ale i pobudzającej kreatywność, bo wprowadzono do niej krzyżujący plany element losowości. 

W zestawie stylizowanym na pudełko zapałek (format jest więc wakacyjny!) gracz znajdzie zestaw prostych i nieoszałamiających wyglądem kart oraz zestaw kolorowych patyczków. Te drugie zbieramy jak punkty, ale są też walutą, którą można sprytnie podbierać przeciwnikom, na czym zresztą osadza się negatywna interakcja gry, dodająca rozgrywce kolorów. Ta sama w sobie jest intuicyjna i pozornie nie stanowi wielkiego wyzwania intelektualnego. Pozory, jak to się często zdarza, mylą, ale instrukcja jest niezwykle przystępnie napisana, a zasady – przejrzyste, dzięki czemu w grę mogą zagrać także dzieci, choć wówczas pewnie warto powściągnąć nieco naszą podstępność.

Rozgrywka zakłada takie dokładanie kart z kolorowymi zapałkami, by do siebie pasowały. Po dołożeniu pasującej jednej zapałki karty gracz zabiera ze stosu patyczek w kolorze rzeczonej. Gdy jednak uda się do dotychczas ułożonych kart dopasować więcej zapałek, oprócz podebrania większej ilości sztuk, można wymienić się nimi z przeciwnikiem. Celem gry jest kompletowanie różnokolorowych układów, odpowiednio w instrukcji punktowanych. Kto zbierze najwięcej punktów, wygrywa.

Dodatkowym atutem jest solidne wykonanie gry; pedanci docenią, że rogi kart trudno się zaginają, zaś fanatycy designu dostrzegą, że ich rozmiar jest dość uniwersalny (dobra wiadomość dla osób o niedużych dłoniach). 

Wady? Gra zajmuje sporo miejsca na stole, co w warunkach wakacyjnych nieco rozgrywkę utrudnia, ale nie uważam, że to powód, dla którego warto przekreślić tę pozycję. Krótko mówiąc, polecam!


Egzemplarz recenzencki dostarczył sklep Grapla.pl

Czytaj również:

Lato aż po horyzont
i
"Niebezpieczeństwo", Winslow Homer, ok. 1883–1887 r., The National Gallery of Art/Rawpixel (domena publiczna)
Złap oddech

Lato aż po horyzont

Kamila Dzika-Jurek

Ruch, rześkość powietrza, zalew światła, a przede wszystkim apetyt i otwartość na świat – czysta wspaniałość lata. Prosta i darmowa możliwość patrzenia jak najdalej w krajobraz, a przy tym zgoda na bycie w nim małym punktem – jednak patrzącym i myślącym. Esencji wakacji szuka Kamila Dzika-Jurek.

Żadne all inclusive ani wczasy w drogich kurortach, w których nie trzeba nawet wychodzić za płot, żeby się najeść i popływać, nie dadzą nam tego, co najważniejsze w wakacyjnym odpoczynku: możliwości patrzenia w dal – tę najdalszą, gdzie niebo styka się z wodą lub ziemią. I wspaniale pracującej wtedy wyobraźni, która za wszelką cenę chce się dostać za rozciągający się przed nami horyzont, podważyć jego linię, wejść za nią. Nieważne, czy patrzymy akurat z wierzchołka Kasprowego, ze ścieżki na Podlasiu – na roztaczające się pola zbóż – czy z plaży na wiejący nam w twarz zimnem i słoną wodą Bałtyk.

Czytaj dalej