Kino Formana było dla mojego pokolenia jak objawienie, jak błysk czegoś świeżego, nietypowego, wciągającego. W kraju kręciło się filmy zakłamane, pełne ideologii, aż tu nagle ktoś zaczął pokazywać na ekranie prawdziwych ludzi, prawdziwe problemy, ale też piękno dnia codziennego – wspomina Helena Třeštíková, legendarna czeska dokumentalistka i współreżyserka filmu Forman vs. Forman. To wielowymiarowy portret zmarłego przed dwoma laty Miloša Formana, złożony z nieznanych dotąd materiałów archiwalnych i wspomnień bliskich mu osób. Film można było zobaczyć w ramach 22. Przeglądu Filmowego Kino na Granicy, który w tym roku nietypowo przeniósł się do Internetu.
Mateusz Demski: Zyskała Pani sporą renomę za sprawą dokumentów, które niosą refleksję nad losem zwykłych ludzi i ich powikłanych życiorysów. Zaskoczyło mnie, że tym razem postanowiła Pani opowiedzieć o twórcy legendarnego Amadeusza.
Helena Třeštíková: Musiałam ten film zrobić, bo to bardzo ważna dla mnie osoba. Miloš Forman jest moim autorytetem. Kiedy miałam 13 lat, zobaczyłam jego debiutancki Konkurs i od razu poczułam ogromną bliskość z opisywaną przez niego rzeczywistością. To pod wpływem tego filmu zrozumiałam, że to, co chcę robić w życiu, jest związane z kinem. W tamtym czasie było to oczywiście utopijne marzenie nastolatki bez żadnego zaplecza. Ale to właśnie dzięki Formanowi przyrzekłam sobie, że zostanę reżyserką.
Miała Pani okazję poznać go osobiście?
Tak, ale po raz pierwszy spotkaliśmy się dopiero w 2009 r. Było to w Nowym Jorku, gdzie odbywał się przegląd moich dokumentów. Któregoś dnia zadzwonił telefon. To był Forman. Zadzwonił, żeby zapytać, czy razem z producentem nie bylibyśmy zainteresowani spotkaniem w jego mieszkaniu na Manhattanie.
Brzmi jak spełnienie marzeń.
To była niesamowicie