Czy fotografia nas wyzwoli? Przewodnim hasłem łódzkiego Fotofestiwalu 2024 jest „Uwalnianie” – spod politycznej presji, ze skostniałych struktur społecznych, od toksycznej męskości, jarzma kolonializmu, ale również od egzystencjalnych lęków, poczucia straty i żałoby.
Co jednak stanie się z wyzwolicielskim potencjałem fotografii, gdy artystę zastąpi sztuczna inteligencja halucynująca na temat fałszywych informacji? Albo gdy aparat fotograficzny dostanie się w ręce aparatu represji czy kiedy za kamerą, zamiast twórcy, stanie agent tajnych służb? Pytają o to Weronika Gęsicka i Łukasz Rusznica, których wystawy można obejrzeć podczas festiwalu. Ich projekty są ważne, bo o emancypacyjnej mocy fotografii nie można rozmawiać bez wzięcia pod uwagę tego, że może być ona też narzędziem manipulacji i przemocy.
Uwalnianie historii
Jedną z gwiazd Fotofestiwalu jest Diego Moreno, rewelacja ostatnich lat. Branżowe magazyny zaliczają meksykańskiego artystę do twórców, którzy „kształtują przyszłość fotografii” – podkreślają z dumą kuratorzy łódzkiej imprezy. Owa przyszłość zaś będzie – oczywiście – postfotograficzna, więc prace Moreno momentami bardziej przypominają ekspresyjne, naturalistyczne obrazy niż klasyczne zdjęcia. Artysta maluje na fotografiach, trawi je octem, tuszem i chemikaliami. W pokazywanym w Łodzi projekcie Złośliwe wpływy traktuje tak zdjęcia z rodzinnego albumu. To sposób na dobranie się do własnej przeszłości, dzieciństwa, wychowania. Moreno, osoba queerowa, dorastał w licznej, patriarchalnej i przede wszystkim ultrakatolickiej rodzinie. W jego pracach zmienia się ona w swoiste bestiarium – potworów, duchów i widziadeł. Ciotkom i malutkim bratankom wyrastają rogi, oczy wujów świecą na czerwono, kuzynki ukazują w uśmiechu zęby wampirzyc. Artysta wzywa na pomoc diabła. Dlaczego by nie? Jeżeli z jego pomocą da się uwolnić własne ja, swoją tożsamość, a także kłębiące się w głowie