Galaktyka flamastra z chińskiego piórnika
i
rys. Konstanty Usenko
Opowieści

Galaktyka flamastra z chińskiego piórnika

Konstanty Usenko
Czyta się 9 minut

Niektórych to nie rusza, inni za żadne skarby nie chcą wracać myślami do dzieciństwa i mają ku temu powody. Nie zmienia to faktu, że my, dzieci osiemdziesiątki, mamy wspólne kody, których nie da się podrobić. Najdziwniejsze jest to, że plączemy się dziś we wspomnieniach, jakbyśmy byli już starzy, a przecież chyba nigdy tak naprawdę nie dorośniemy. Stworzyły nas blokowiska, klatki schodowe i trzepaki, stworzyły nas telewizory – szyby niebieskie albo rubinowe szkło.

W moim starym mieszkaniu na Jelonkach jest pokój, który pełni funkcję azylu wyjętego z czasu i przestrzeni. Ściany od góry do dołu są tu zawalone książkami, a szafy kryją przepastne tajemnice. Tutaj cały czas mogę przebywać w swojej stop-klatce, nieokreślonej drugiej połowie XX w. Gdy w nocy zapalam w półmroku zielone lampki i włączam cicho jakiś dziwny winyl wydany przez Melodię czy Hungarton, najczęściej też otwieram którąś z szuflad i włączam skaner – oprócz kompa jedyny atrybut współczesności w tym pomieszczeniu. Pośród zapisanych drobnym maczkiem wypłowiałych kartek i notesów, notatek pisanych od lat 60. do 80., mieszkają też moje własne wspomnienia. Bloki rysunkowe, zeszyty w kratkę i trzy linie, małe notesiki, stare kasety Stilonki no name… Na którejś z kaset – jedno z notowań Listy Przebojów Trójki nagrywane grundigiem z powietrza przez moją siostrę i nasze głosy z 1982 r., jej syk na mnie, bo wszedłem do pokoju i przeszkodziłem w nagraniu piosenki Nicka Kershawa. Podczas gdy skaner miele kolejny abstrakcyjny rysunek, mózg otwiera następne zakurzone foldery i jak

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Hymny zezwierzęcenia
Opowieści

Hymny zezwierzęcenia

Konstanty Usenko

Dogasająca druga dekada XXI w. zabiera ze sobą artystów, którzy mieli fundamentalny wpływ na świadomość pokolenia wychowanego w latach 80. i dorastającego w 90. Właśnie zabrano nam kolejnych dwóch. Może wydawać się dziwne zestawianie tak różnych postaci o różnych losach, reprezentujących kompletnie odmienną estetykę.

Dla mnie, na poziomie intuicyjno-emocjonalnym, ich muzyka była wyrazem tej samej ucieczki od brutalnego świata ostatniej dekady XX w., epoki rozpadu i rozkładu. Podobnie wyrażała atawistyczny infantylizm pokolenia pozbawionego perspektyw, totemizm i eskapizm – tworzenie abstrakcyjnych bytów równoległych do rzeczywistości, własnych tajemnych kodów komunikacji. Gdzie stykają się ze sobą garażowy poetycki punk, wyrażający skondensowaną treść, i hedonistyczna, taneczna kultura rave, będąca czystą formą? Co łączy Borysa Usowa z rosyjskich Słomianych Jenotów z Keithem Flintem z brytyjskiego The Prodigy? Może to, że pierwszy z nich tworzył, a drugi współtworzył… hymny na cześć zwierząt.

Czytaj dalej