Czyta się 4 minuty
Podobnie jak wiele osób dorastających w Krakowie u schyłku PRL-u pamiętam dzielnicę Kazimierz, która wtedy nie była jeszcze tak zwaną atrakcją turystyczną, przeciwnie – pozostawała obszarem na poły zapomnianym, brudnym, zapuszczonym, wręcz rozpadającym się, nieco groźnym. Na murach zdarzało mi się odkrywać wyblakłe napisy w jidysz, przez rozpadający się mur widziałam