Gniew a sprawa polska Gniew a sprawa polska
i
fot. Jerry Bauer, Wikipedia, CC-BY-SA-3.0.
Opowieści

Gniew a sprawa polska

Tomasz Stawiszyński
Czyta się 19 minut

Nie mogłem się pomylić, wytyczne były więcej niż dokładne. Powinienem czekać – punktualnie o drugiej po południu czasu miejscowego – przy drugim wejściu do University of Chicago Law School. Czterdzieści pięć minut wcześniej Martha Nussbaum – jedna z najważniejszych współczesnych filozofek, nawiązująca w swojej bogatej twórczości zarówno do Platona i Arystotelesa, jak i do współczesnej literatury, a nawet oper mydlanych i reality shows; autorka wielu książek i tekstów poświęconych pojęciom wspólnoty, wolności oraz znaczeniu emocji w kształtowaniu się demokratycznych społeczeństw – będzie jadła lunch w jednej z restauracji na uniwersyteckim kampusie.

Czas potrzebny na zjedzenie lunchu i przejście do miejsca, w którym mamy się spotkać, został precyzyjnie wyliczony. Podobnie jak czas wywiadu – na rozmowę będziemy mieli tylko godzinę. A, i jeszcze jedno. Może powinienem ponownie zastanowić się nad nośnikiem, na którym zamierzam nagrywać. Bo notowanie absolutnie nie wchodzi w grę. Sprzęt też bywa zawodny, czasami jakieś słowa ulegają zniekształceniu, a to może pociągnąć za sobą zniekształcenie sensu całego wywodu. Filozofia to wszak rzecz subtelna, niuanse bywają tu języczkiem u wagi. 

To wszystko mnie nie zaskoczyło. Wiedziałem już wcześniej, że jest perfekcjonistką. Że codziennie przebiega 12 mil wzdłuż jeziora Michigan, odtwarzając w głowie ulubione operowe arie. I że jest tytanem pracy – jej licząca kilkadziesiąt pozycji bibliografia świadczy o tym najdobitniej – a robienie użytku z talentów uważa za rodzaj moralnego imperatywu.

Dlatego nie ukrywam, trochę się tego spotkania obawiałem. 

Okazało się jednak, że niepotrzebnie. Martha Nussbaum czekała na mnie punktualnie o drugiej po południu czasu miejscowego, przy drugim wejściu do University of Chicago Law School. Przywitała się bardzo serdecznie, a potem poprowadziła długimi korytarzami wprost do swojego gabinetu. Pełnego książek i… jej ulubionych słoni, których małe i duże figurki stały niemal w każdym wolnym miejscu. 

Ponieważ miałem tylko godzinę, szybko włączyłem dyktafon.

Tomasz Stawiszyński: Jesienią na ulice polskich miast wyszły kobiety protestujące przeciwko skrajnie restrykcyjnemu projektowi ustawy antyaborcyjnej. Były złe, nawet wściekłe – i to właśnie gniew, poczucie, że ktoś próbuje coś na nich wymusić, stały się impulsem do wejścia w sferę polityczną, do żądania zmiany. Tymczasem Pani wydaje się wobec gniewu nieufna, odmawiając mu pozytywnej roli.

Martha Nussbaum: Nie wiem, czy były złe. Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy duchem protestu i duchem gniewu. Gniew zakłada nie tylko przekonanie, że dzieje się źle, lecz także, że należy odpłacić komuś, kto jest za to odpowiedzialny. A zatem ci, którzy protestują w gniewie, chcą także, żeby komuś stała się krzywda. Nie jest to wcale konieczny element protestu. Na przykład protesty organizowane przez Ruch Praw Obywatelskich w Stanach Zjednoczonych albo przez Gandhiego w Indiach nie miały czegoś podobnego na uwadze. Były, owszem, przeniknięte pragnieniem zmiany, konstruktywnej pracy i nadziei. Na podstawie tego, co czytałam, właśnie w ten sposób postrzegam protesty kobiet w Polsce. Chodzi im o to, żeby sytuacja nie stała się

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

W tym pokoju jest słoń W tym pokoju jest słoń
i
zdjęcie: Duncan Rawlinson, flickr.com, CC BY 2.0
Wiedza i niewiedza

W tym pokoju jest słoń

Tomasz Stawiszyński

Legenda amerykańskiej filozofii Noam Chomsky mówi możliwie najprostszym językiem o sprawach, które uważa za najważniejsze. O samobójstwie, które ludzkość właśnie popełnia, ignorując zmiany klimatyczne. O tym, że bogatym i potężnym wolno wszystko. O bezradności, która spycha ludzi na manowce teorii spiskowych. Ale także o tym, że wiele dobrego udało się już osiągnąć i że przyszłość wciąż jest w naszych rękach. Tomasz Stawiszyński składa wizytę Noamowi Chomskiemu.

Wszyscy, którym odpowiadam na uprzejme pytanie, w jakim to mianowicie celu przyjechałem z Warszawy aż do Tucson w Arizonie, wiedzą, kim jest Noam Chomsky. Może dlatego, że od kilku lat mieszkają z nim w jednym mieście. Właścicielka hotelu, w którym się zatrzymałem – pięknej willi z 1911 roku, pieczołowicie odrestaurowanej i przystosowanej do przyjmowania gości. Kelnerka w małej meksykańskiej knajpie, cała wytatuowana i ozdobiona mnóstwem starannie rozmieszczonych na twarzy kolczyków. Sprzedawca w sklepie spożywczym, nieustannie uśmiechnięty i sprawiający wrażenie, jakby żył w głębokiej przyjaźni ze wszystkimi swoimi klientami.

Czytaj dalej