To, co się działo na Ślęży tysiące lat temu, jest jedną z największych zagadek polskiej archeologii. Wiadomo, że góra najprawdopodobniej była miejscem oddawania czci pogańskim bogom. Ale im bardziej zagłębiamy się w jej historię, tym więcej pojawia się znaków zapytania.
Chcąc zobaczyć Ślężę, musimy udać się na Dolny Śląsk, około 30 km na południowy zachód od Wrocławia. Góra ma blisko 718 m wysokości i jest najwyższym wzniesieniem Przedgórza Sudeckiego. Sąsiaduje z górami Radunią, Wieżycą i Gozdnicą. Masyw zbudowany jest z granitu, gabra i amfibolitu. U podnóża Ślęży leży niewielkie, liczące mniej więcej 7 tys. mieszkańców miasto Sobótka.
Pierwsze ślady obecności człowieka na Ślęży pochodzą z okresu mezolitu lub bardzo wczesnego neolitu (jakieś 8–4,5 tys. lat p.n.e.). Warunki na samym szczycie nie sprzyjały stałemu osadnictwu, a zbocza w przeważającej większości nie nadawały się do uprawy czegokolwiek. Z kamieniołomów od około XII w. p.n.e. wydobywano głównie granit.
„Było to miejsce wykorzystywane przez kilka, jeśli nie kilkanaście różnych ludów w różnych okresach dziejów” – stwierdza w rozmowie z „Przekrojem” dr Joanna Wawrzeniuk z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Mowa m.in. o mylnie określanych jako prasłowiańskie ludach kultury łużyckiej (pierwsze ślady w postaci ceramiki