Sudański jazz, algierska elektronika, libańskie reggae, a przede wszystkim soul i funk nagrywany z reguły w języku arabskim dobre pół wieku temu – to wszystko znajdziemy w katalogu niemieckiej wytwórni Habibi Funk.
„Wszystko zaczęło się od przypadku – wspomina jej współzałożyciel, Jannis Stürtz. – Blitz the Ambassador, artysta związany z prowadzoną przeze mnie wytwórnią Jakarta, został zaproszony na wielki marokański festiwal Mawazine, a ja poleciałem z nim jako tour manager. Po koncercie zostałem jeszcze przez kilka dni w Rabacie, gdzie odwiedzałem sklepy muzyczne. W pewnym momencie wpadła mi w ręce płyta marokańskiego zespołu Fadoul, na której autorstwo jednego z utworów przypisano Jamesowi Brownowi. I od tego się zaczęło”.
Kolejne wizyty w północnoafrykańskich sklepach, a także rozmowy z muzykami z krajów Bliskiego Wschodu często prowadziły wydawcę do nagrań twórców, o których Stürtz nie mógł znaleźć żadnych informacji w sieci. Niezależnie od tego, czy posługiwał się alfabetem łacińskim, czy arabskim – tak jakby ich twórczość w ogóle nie przedostała się do cyfrowego obiegu danych. To odkrycie wzbudziło u wydawcy nie tylko ekscytację, ale też poczucie misji.
Od czasu wydania płyty Fadoul w 2015 r. Habibi Funk nie tylko wypuściło kolejnych kilkanaście tytułów, ale także edukowało słuchaczy dzięki towarzyszącym opowieściom o fenomenie libijskiego reggae, o niezwykłej