Królowa Pazyfae zdradziła męża, oddając się świętemu bykowi, w którym się zakochała. Owoc tego związku był niezwykle upokarzający i potworny: królowa urodziła pół byka, pół człowieka.
Zdradzony król Minos nakazał wybudować dla niego podziemny labirynt, aby ukryć szpetotę bękarta. Szeptało się, że Minotaur wymagał regularnych ofiar z chłopców i dziewcząt. Naturalną koleją rzeczy musiał znaleźć się śmiałek, który zgładziłby potwora i wyzwolił mieszkańców miasta.
Młody Tezeusz postanowił, że tym kimś będzie on sam. Ruszył łodzią do nękanego miasta i od razu zszedł do labiryntu. Panująca tam cisza przerażała. Czasem zdawało się, że od ścian odbijają się głosy ofiar wołających o pomoc. Tezeusz, z pochodnią w ręce i z włosami stojącymi na karku, wędrował przez wiele godzin i dni, tracąc rachubę czasu.
W pewnej chwili, która miała zapisać się w ludzkich dziejach jako przełomowa, dostrzegł światło i zbliżył się do jego źródła; usłyszał wyraźnie głos kogoś mówiącego do siebie.
Krocząc w stronę światła, nagle poczuł zapach… ciasta drożdżowego. To, co ujrzał, wprawiło go w osłupienie.
– Jesteś w samą porę. Właśnie zagotowała się woda na herbatę – powiedział wesoło Minotaur.
Miał na sobie fartuch, cały był w mące. Wbrew temu, co mówiono, okazał się bardzo niski, sięgał Tezeuszowi najwyżej do pasa.
– Co tu się dzieje? – wykrztusił z siebie przyszły heros.
Minotaur rzucił okiem do piekarnika; pokiwał głową i zamknął drzwiczki.
– Nie mów tylko, że przyszedłeś mnie zabić? – zapytał.
– Ludzie mówią, że jesteś odrażającym mordercą.
Minotaur wybuchnął śmiechem.
– Popatrz uważnie. Żyję skromnie, nikomu nie przeszkadzam. Zarabiam na życie, tłumacząc mowę ludzką na zwierzęcą i na odwrót. Moje hobby to pieczenie, dobra książka kucharska, aforyzmy.
– Zjadasz dziewice! – krzyknął Tezeusz.
Minotaur ciężko westchnął.
– Ludzie przypisują mi to, co sami chcieliby robić. Zobacz, jak ja wyglądam. Częściowo należę do kopytnych. Jestem wegetarianinem.
A potem dodał, klepiąc się po brzuszku:
– Tak naprawdę jem głównie słodycze.
– Nie wierzę ci – powiedział Tezeusz, rozglądając się po pomieszczeniu.
Dostrzegł na stole duży nóż kuchenny; chwycił go i wbił w plecy Minotaurowi, który rozlewał herbatę do porcelanowych filiżanek.
Niedługo później Tezeusz wyszedł z labiryntu, trzymając w ręce uciętą głowę potwora.
I okrzyknięto go wielkim bohaterem: spłynęły na niego sława i bogactwo.
A jednak – nie wiedzieć czemu – Tezeusz nie był szczęśliwy.