Homel
i
zdjęcie: Olya Shnarkevich / Unsplash
Doznania

Homel

Tomasz Dalasiński
Czyta się 1 minutę

Że chociaż stoją w cieniu, pęcznieje w nich światło. Że wewnątrz starych murów
wznoszą nowe miasta. Że przeciw nawałnicy wytaczają słońce. Że z nocy
wychodzą w dzień.

Że ich ciała są twardsze niż czołgi tych drugich. Że ich cisza jest większa
niż krzyk z tamtej strony. Że choć ich ból jest niemy, płacz ich matek trzeszczy
w telewizorze między meczem a serialem.

Co jeszcze można o nich powiedzieć?

Że idą tam, gdzie nie ma buta ani bata. Że będą szli tak długo,
aż skończy się droga. Że będą szli tak długo, aż skończą się
stopy. Że już zawsze tak będą szli na zdjęciach z gazet, na tiktokach z epoki
będą szli bez przerwy.

Że dopiero, gdy umrą, dowiesz się, że byli.

Czytaj również:

Pukke
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 1443/1972 r.
Doznania

Pukke

Grzegorz Uzdański

Przedstawiamy poniżej trzy niezależne relacje dowodzące, że w Szwecji żyje pewien skrzat imieniem Pukke. Ponieważ wszystkie trzy historie zostały nadesłane przez naszego wieloletniego autora Grzegorza Uzdańskiego, nie mamy powodu podejrzewać, że któraś z nich jest mniej prawdziwa od pozostałych.

Greta Seelendstadt (szwedzka fizyczka)

Kiedy byłam małą dziewczynką, stary Pukke przemienił mnie w stół. Pukke to szwedzki skrzat. Mało kto o nim pamięta, a ci, co pamiętają, uważają, że to bajka. Ale nie w Skanii. Żylaści, ogorzali od północnego słońca mieszkańcy tutejszych wsi wiedzą, że istnieje naprawdę. Chodził pod szarym niebem, zanim nastały czasy królów, zanim zbudowano pierwsze drewniane kościoły, zanim nowy Bóg wygnał dawnych mieszkańców dalej na północ. Był tam, gdy brutalni brodaci wikingowie wracali z łupami z wypraw. Był tam, gdy w świetle księżyca śpiewały elfy i gardłowo pohukiwały trolle. Był tam, gdy Odyn, jednooki wędrowiec, przemykał nad ziemią jak wichura, gdy skowyt Fenrira napełniał grozą lasy. Był tam, gdy pod gwiazdami tańczyła Nanna, budząc przyrodę do życia.

Czytaj dalej