Homo serialus – podsumowanie dekady
i
Winona Ryder w serialu "Stranger Things"
Doznania

Homo serialus – podsumowanie dekady

Dariusz Kuźma
Czyta się 8 minut

Można „łykać” wszystko, co głośne, łatwo przyswajalne, generujące płytkie kontrowersje, jednak przy odrobinie wysiłku w katalogach streamingowych gigantów można odnaleźć setki perełek, które wzbogacają, skłaniają do poszerzania horyzontów, podnoszenia standardów. Dając w ten sposób zbierającym dane algorytmom sygnał, że homo serialus nie krowa – doić się da wtedy, gdy zapewni mu się urozmaicony pokarm. 

Myślę, więc oglądam

Kiedy 10 lat temu, oswajając się wciąż z różnymi obliczami cyfrowego świata, witaliśmy rok 2010, mało kto spodziewał się, że w perspektywie szeroko rozumianej rozrywki największy przełom dokona się w obszarze seriali. Że słownik kultury masowej zostanie poszerzony o „bingowanie” i „streaming”, a „antologia”, „format” czy „miniserial” zyskają odświeżone znaczenia. Że najlepsze aktorki i aktorzy, którzy produkcji telewizyjnych dotychczas unikali jak ognia – bądź w nich zaczynali, lecz po przebiciu się do świata kina traktowali je jak zesłanie na kreatywną Syberię – będą walczyć o smakowity kawałek tortu zwanego prestiżową telewizją. Że zanikać zaczną granice tego, czym jest „telewizja”. Że uznani twórcy komercyjni i filmowi autorzy znajdą w nowej rzeczywistości, w której nie liczy się kinowa frekwencja, orzeźwiający wodopój dla swej kreatywności. I że, relatywny jak zwykle, czas przyspieszy do tego stopnia, że w ciągu kilku lat zaroi

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Usłyszeć radioaktywność – rozmowa z Hildur Guðnadóttir
i
źródło: mat. prasowe
Przemyślenia

Usłyszeć radioaktywność – rozmowa z Hildur Guðnadóttir

Jan Błaszczak

Jan Błaszczak: Czy pamiętasz wybuch reaktora w Czarnobylu?

Hildur Guðnadóttir: Bardzo mgliście. Mieszkałam wtedy z rodzicami w Amsterdamie i oczywiście nie rozumiałam tego, co się stało, ale pamiętam, że wokół wiele się o tym mówiło. Muszę przyznać, że o wielu kwestiach związanych z tą katastrofą dowiedziałam się dopiero, pracując przy serialu. Pomijając wszystko inne, komponowanie ścieżki dźwiękowej do Czarnobyla było zajmującą lekcją.

Czytaj dalej