Hydraulicy Hydraulicy
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 619/1957 r.
Przemyślenia

Hydraulicy

Mateusz Kołczinger
Czyta się 2 minuty

Zupełnie niechcący podsłuchałem ostatnio rozmowę trojga hydraulików.

– Wiecie, co mi się niedawno przytrafiło? – powiedział pierwszy. – Kiedy montowałem nowy kran, zauważyłem w odpływie kosmyk włosów. Bez zastanowienia złapałem go i chciałem wyciąg­nąć, ale stawiał silny opór. Ciągnąłem jednak, ciąg­nąłem i nie zgadniecie! Okazało się, że to mój ojciec. Wydobyłem go z odpływu za włosy. Domyślacie się pewnie, jak byłem zaskoczony.

– A twój ojciec? Powiedział coś? – zapytał drugi hydraulik.

– Burknął, że mam bałagan w skrzynce z narzędziami. Potem poszedł. W niedzielę spotkaliśmy się na obiedzie, jednak nie wspomnieliśmy o sprawie.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

– Rzeczywiście niezwykła przygoda – przyznał drugi hydraulik. – Ale nie wiem, czy dziwniejsza niż ta, która przydarzyła mi się, kiedy przetykałem rurę za pomocą sprężyny, wiecie, takiej z korbką.

– Oczywiście, że wiemy, przecież jesteś­my hydraulikami!

– Jasne, jasne. Więc kręcę tą sprężyną, kręcę i musiałem się wkręcić w jakieś specjalne miejsce, bo czas zaczął się cofać. A we mnie licho wstąpiło i jeszcze mocniej kręcę, w tę samą stronę. Pomyślałem, że może przeniosę się do czasów króla Sobieskiego i zostanę husarzem. Kręcę dalej. Już jestem w epoce Gierka, Gomułki, Bieruta, nie przestaję kręcić.

– I co? I co?

– Spokojnie, spokojnie. Dalej okupacja, międzywojnie, pierwsza wojna, powstania, rozbiory, czasy saskie, wreszcie jestem. Przestaję kręcić, rozglądam się i co widzę? Idzie do mnie dwóch drabów i jeden mówi: „Lenisz się, chamie? Zaraz cię w dymie powiesimy, rózgą oćwiczymy, to się nauczysz, jak pańszczyznę odrabiać!”. Wystraszyłem się i zaraz w drugą stronę zacząłem kręcić. Jakoś udało mi się wrócić i jestem tutaj z wami. Tak się cieszę! Tak bardzo się cieszę!

– My też się cieszymy! – odpowiedział pierwszy hydraulik i przytulił drugiego.

Wzruszającą scenę przerwał trzeci hydraulik, a raczej hydrauliczka, bo ostatnia osoba w gronie rozmówców była kobietą.

– W wirującym wszechświecie Gödla – stwierdziła fachowo – możliwe są podróże w czasie, ale tylko wstecz.

– A co ty mi z Gödlem wyskakujesz, jak ja ledwo z życiem uszedłem! – Obruszył się niedoszły husarz. – Pewnie tobie nic się nie przytrafiło, dlatego tak się wy­mądrzasz. Masz jakąś historię czy nie?

– Nie – odpowiedziała hydrauliczka, lecz tonem tak złowróżbnym, że wszyscy, łącznie ze mną, zamarli w oczekiwaniu. – Nie mam nic do opowiedzenia. Może jedynie to, że ostatnio odwiedziłam ­Mokry Dom.

Tamtych dwóch zatkało.

– Mokry Dom jest tylko legendą – powiedział w końcu pierwszy.

– Zapewniam was, że istnieje – odparła kobieta. – I wszystko, co się o nim słyszy, to prawda. Cieknie tam każdy kran, nie trzyma żadna uszczelka. Z sufitu dżdży. W salonie szlam. Mieszkańcy, których trudno odróżnić od zbutwiałych śpiworów, nie pozwalają nic naprawić. „Tak właśnie ma być. – Upierają się. – Tak jest dobrze!”.

– Trudno uwierzyć! Trudno uwierzyć!

– A pewnie wiecie, co się jeszcze mówi? Że jeśli ktoś spoza naszej branży dowie się, nawet przypadkiem, o istnieniu ­Mokrego Domu, nieuchronnie sam zostanie hydraulikiem!

W tym momencie zakrztusiłem się wodą, którą popijałem z bidonu. Rozmawiający spojrzeli na mnie z naganą. Domyślili się, że ich podsłuchiwałem. Czym prędzej poszedłem do domu, żeby ochłonąć. Usiadłem na kanapie i próbowałem się zrelaksować, ale drażnił mnie dźwięk dochodzący z kuchni, mianowicie kapanie. Dziwne – kran przeciekał od wielu tygodni, lecz do tej pory mi to nie przeszkadzało. Teraz jednak powtarzalny rytm spadających kropli ranił mnie do głębi, wywołując w wyobraźni posępną wizję Mokrego Domu.

Trzeba zakasać rękawy i naprawić usterkę. Pobiegłem do marketu budowlanego kupić, co należy. Po drodze zauważyłem ogłoszenie, że ochotnicza straż pożarna poszukuje nowych członków. No i co? Zostałem strażakiem, a nie hydraulikiem.

Życie potrafi jednak zaskakiwać.

Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 619/1957 r.
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 619/1957 r.

Czytaj również:

Olej olej Olej olej
i
zdjęcie: Zachary Theodore/Unsplash
Ziemia

Olej olej

Paulina Wilk

Ciemna, gęsta maź nazywana olejem skalnym znana była od starożytności, ale dopiero 170 lat temu pokazała, co potrafi. Zadebiutowała jako nafta do lamp oświetlających salę operacyjną we lwowskim szpitalu. Wkrótce rozpaliła serca oraz umysły przedsiębiorców, napędziła silniki globalnych przemysłów i wielkie bogactwo. Związek ludzkości z ropą to historia uzależnienia i bycia na haju. Czy się z niego otrząśniemy?

Informacje są sprzeczne. Trudno z nich wnioskować, czy jej epoka niedługo się skończy, czy dopiero wchodzi na najwyższe obroty. A może jedno i drugie? Jedno jest pewne: ropa naftowa wciąż pozostaje w centrum wydarzeń.

Czytaj dalej