Ile kolorów składa się na szarość? Ile kolorów składa się na szarość?
i
Olga Boznańska w monachijskiej pracowni, około 1896 r., Muzeum Narodowe w Krakowie
Opowieści

Ile kolorów składa się na szarość?

Agnieszka Drotkiewicz
Czyta się 8 minut

Obrazy Olgi Boznańskiej pomagają w kontemplacji, wyciszeniu, otwarciu się na świat wewnętrzny, są zaproszeniem do introspekcji. Wymuszają skupienie, być może dlatego, że jej portrety to portrety psychologiczne. Z Angeliką Kuźniak, autorką książki Boznańska. Non finito rozmawia Agnieszka Drotkiewicz

Agnieszka Drotkiewicz: W książce Boznańska. Non finito piszesz, że trzeba skorygować powszechne przekonanie o tym, że Olga Boznańska jest „malarką szarości”. Wymieniasz pigmenty, których użyła Boznańska, malując sławną Dziewczynkę z chryzantemami (1894). Ile kolorów składa się na szarość?

Angelika Kuźniak: Najprostsza wydawałaby się odpowiedź, że czerń i biel, a tymczasem – moim zdaniem – wcale tak nie jest. Dla mnie szarość zawsze przechodzi w jakiś kolor, np. w róż świtu. Moje książki piszę intuicyjnie, jestem też wyczulona na szczegół. Na wykładzie towarzyszącym wystawie Olgi Boznańskiej w Muzeum Narodowym w Warszawie zanotowałam, że badania jej obrazów i palet metodą XRF pozwoliły zidentyfikować 28 pigmentów. Malując Dziewczynkę…, o której wspomniałaś, użyła 11 czystych pigmentów, 12.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Élisabeth Vigée-Lebrun – portrecistka ancien régime’u Élisabeth Vigée-Lebrun – portrecistka ancien régime’u
i
Élisabeth Vigée-Lebrun, „Pokój przynoszący Obfitość”, 1780 / Luwr
Przemyślenia

Élisabeth Vigée-Lebrun – portrecistka ancien régime’u

Agnieszka Drotkiewicz

Dzięki talentowi była przyjmowana w kręgach najwyższej arystokracji europejskiej. Dzięki przyjaźni i protekcji Marii Antoniny przyjęto ją do Akademii Królewskiej, gdzie od razu wywołała skandal portretem władczyni w „koszuli”. Po wybuchu rewolucji francuskiej zaliczono ją do wrogów państwa. Emigrowała. Portretowała wiele polskich osobistości, każąc słono za to płacić. Napoleona, dzięki któremu mogła wrócić do Francji, nie znosiła i uważała za uzurpatora, nigdy nie wykonała jego portretu. Jej brytyjską karierę przerwała prasowa prowokacja. O Vigée-Lebrun z Iwoną Danielewicz rozmawia Agnieszka Drotkiewicz.

Agnieszka Drotkiewicz: Élisabeth Vigée-Lebrun to francuska malarka, która odniosła ogromny sukces: artystyczny, towarzyski, finansowy. Jej wyjątkowo długie życie (1755–1842) przypadło na burzliwy czas historii Europy i jeden z kluczowych okresów historii Francji: urodzona, gdy panował Ludwik XV, przyjmowana na dworze Marii Antoniny i Ludwika XVI, po wybuchu rewolucji w 1789 r. emigrowała, przez 12 lat podróżowała po Europie, powróciła do Francji napoleońskiej, umarła, gdy w kraju panował Ludwik Filip.

Czytaj dalej