Itaka Itaka
i
„Atena ujawnia Itakę Ulissesowi”, 1775 r., Giuseppe Bottani/Musei Civici di Pavia
Doznania

Itaka

Konstandinos Kawafis
Czyta się 2 minuty

Skoro w wędrówkę ruszasz do Itaki,
chciej mocno, by twoja droga była długa,
pełna przygód, pełna nowej wiedzy.
Lajstrygonów ani też Kiklopów,
gniewnego Posejdona się nie obawiaj;
tych postaci nigdy na swej drodze nie spotkasz,
jeśli tylko myśl wysoka, jeśli subtelne
emocje dotykać będą twego ducha i ciała.
Lajstrygonów ani też Kiklopów,
wściekłego Posejdona nie napotkasz,
jeśli ich nie nosisz w sobie, w swej duszy,
jeśli twa dusza przed tobą ich nie postawi.

Chciej mocno, by twoja droga była długa.
Niech wiele na niej będzie letnich poranków,
gdy – ach, z jakim zachwytem, z jaką rozkoszą! –
wpływać będziesz do portów wcześniej ci nieznanych,
zatrzymywać się będziesz w fenickich faktoriach,
by tam kupować różne piękne towary,
masę perłową, korale, bursztyny, hebany
i najrozmaitsze rozkoszne pachnidła,
ile się da najwięcej rozkosznych pachnideł;
odwiedzaj liczne miasta Egiptu,
aby się uczyć, uczyć od mających wiedzę.

Zawsze Itakę noś w swoim umyśle.
Dotrzeć tam kiedyś – to twe zamierzenie.
Podróży jednak wcale nie przyspieszaj.
Niech raczej wiele lat podróż ci zabierze,
abyś jako starzec do brzegów wyspy dobił,
bogaty wszystkim, coś po drodze zyskał,
i wyzbyty nadziei na skarby Itaki.

Itaka dała ci tę piękną podróż,
gdyby nie ona, nie ruszyłbyś w drogę.
Ale teraz nic więcej już ci nie da.

I jeśli nawet znajdziesz ją ubogą, nie zwiodła cię Itaka.
Teraz, już mądry, z takim doświadczeniem,
już będziesz wiedział, czym naprawdę są Itaki.

Czytaj również:

Joanna wsiadła do autobusu Joanna wsiadła do autobusu
i
rysunek z archiwum nr 1241/1960 r.
Doznania

Joanna wsiadła do autobusu

Dariusz Rzontkowski

Joanna wsiadła do pustego autobusu. Skasowała bilet i oklapła przy oknie. Tuląc policzek do szyby, zerk­nęła na niebo. Kłębiaste, ciemne chmury gromadziły się nad miastem. Deszcz wydawał się nieunikniony.

Sygnalizator światła trząsł się na wietrze. Gdy zapaliło się zielone, pejzaż za oknem zaczął się przesuwać. Smutny pomnik odprowadził ją wzrokiem. Pusta reklamówka wzbiła się w górę i przez chwilę szybowała w powietrzu. Pies przebiegł po pasach. Poręcz przy chodniku nagle zakończyła się zgubioną rękawiczką. Autobus mknął przez opustoszałe ulice. Szybko i sprawnie. Na kolejnych przystankach drzwi otwierały się i zamykały z głębokim westchnieniem. Ale nikt nie wsiadał ani nie wysiadał.

Czytaj dalej