Jak przetrwać lockdown Jak przetrwać lockdown
Opowieści

Jak przetrwać lockdown

Marcin Kozłowski
Czyta się 9 minut

Rzucenie się w wir pracy, książki, filmy, gry komputerowe, spacery, ogród. Strategii na przetrwanie dziwnego epidemicznego okresu jest wiele. Wiosną wszyscy uczyliśmy się żyć na nowo, kiedy w Polsce wprowadzono lockdown. Jesień i zima również będą wiązać się ze sporymi ograniczeniami. Redakcja „Przekroju” postanowiła przeprowadzić sondę i podpytać o skuteczne strategie na przetrwanie.

Marzec. Rząd ogłasza m.in. zamknięcie szkół, ograniczenia w działalności restauracji, galerii handlowych, zakaz działalności zakładów fryzjerskich. Zaleca się wychodzenie z domów tylko wtedy, gdy to konieczne. W wielu firmach wprowadza się pracę zdalną.

– Zapanowała atmosfera strachu, wszyscy się bali, bo było to coś zupełnie nowego. Pamiętam do dziś zdjęcie ulicy Chmielnej w Warszawie. Wcześniej knajpy były tam pootwierane, miejsce tętniło życiem. Nagle ulica stała się zupełnie pusta. Przejmujący widok – wspomina Krzysztof, pracownik korporacji zajmujący się obsługą klienta.

Lockdown oznaczał dla niego zmianę o 180 stopni. Nie musiał już dojeżdżać do firmy, pracował z mieszkania. – Teoretycznie oszczędza się wtedy czas, można dłużej pospać, ale brakowało mi i wciąż brakuje kontaktów z ludźmi. Nie można ponarzekać na firmę „na żywo”, pozostaje rozmowa przez telefon, na czacie. To już nie jest to samo – mówi.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Krzysztof sam był zaskoczony tym, że lockdown mu doskwierał, bo jest typem samotnika i domatora. – Nigdy nie lubiłem chodzić do klubów, a czasem łapię się na tym, że teraz bardzo chętnie bym poszedł – dziwi się. Największy „dół” złapał w Wielkanoc. Spędził trzy dni przed telewizorem. Bliskich nie odwiedził, bał się ich czymkolwiek zarazić.

Samotny czas w mieszkaniu spędzał na oglądaniu filmów, seriali, czytaniu książek, trochę ćwiczeń z hantlami. No i lekcje gry na gitarze, które pobierał za pośrednictwem Skype’a. Ostatnio dla zabicia czasu zaczął wynajdować jakieś przepisy i eksperymentować w kuchni.

Nadchodzące miesiące zapowiadają się podobnie. Strategia na jesień i wiosnę? – Nie zagłębiać się w to wszystko, co się dzieje. Żyć z dnia na dzień. I mieć nadzieję, że to wszystko jakoś się w końcu uspokoi – mówi.

Lockdown na emeryturze

81-letniej pani Grażynie również najbardziej doskwierał brak kontaktów z innymi, a w szczególności z synami i wnukami. – Rozmowa telefoniczna nie zastępuje w 100% czyjejś obecności. Oczywiście cieszę się na każdą rozmowę, ale nie ma tej samej bliskości, nie widzi się przed sobą drugiej osoby. Najważniejsze jest to, by widzieć reakcję na twarzy, uśmiech – wyjaśnia.

Poza tym lockdown nie wpłynął bardzo na codzienne życie. Zaopatrzenie, jak mówi pani Grażyna, to „małe piwo”, bo sklepów dookoła dużo, a zakupami zajmuje się mąż. – Bazar na szczęście działał, w aptekach był przestrzegany reżim, tyle osób w aptece, ile kas – mówi pan Kazimierz, lat 82.

Małżeństwo na nadchodzące miesiące stara się spoglądać z optymizmem. – Mamy telewizję, więc nie jest tak źle. Człowiek zawsze coś sobie znajdzie do oglądania. Poza tym czytam książki. Im grubsza, tym lepsza. Każda sytuacja ma swój urok. Nie można tylko narzekać, widzieć zło, ale wyciągnąć z tego coś dobrego – zaznacza pani Grażyna. Poza tym dużo rozmyśla, wspomina okres, kiedy wnuki były młodsze, ich wspólne wyjazdy na wakacje.

Dzieci i praca w czterech ścianach

Pan Marek, pracownik bankowości, na brak kontaktów z bliskimi nie mógł narzekać. Jednym z wyzwań wiosennego lockdownu było „kiszenie się pod jednym dachem” z nastoletnimi dziećmi, które uczyły się zdalnie. – Dobrze, że mamy ogród, można było chociaż pobiegać wokół domu. To super odskocznia, zajęliśmy się nim w tym roku, bo dotychczas leżał odłogiem – cieszy się.

Na początku miał problemy ze skupianiem się i musiał zrobić sobie biuro w kotłowni, gdzie odbywał telekonferencje. – Teraz już jest lepiej, mogę prowadzić rozmowy z dowolnego miejsca w domu – przyznaje.

Do wspólnego bycia pod jednym dachem 24/7 dało się w końcu przyzwyczaić. W rodzinie powstały nawet nowe rytuały: wspólne śniadania, wspólna wieczorna modlitwa, wspólne oglądanie filmów. Czy boi się jesieni i zimy? – Poradzimy sobie, obyśmy tylko zdrowi byli – podkreśla.

Z podobnym wyzwaniem mierzyła się Anna Guzior-Rutyna, prowadząca centrum zapoznawcze, w którym „swata samotnych”. Żłobek zamknięty, co oznaczało opiekę nad półtoraroczną córką, do tego jeszcze 8-letni syn i starszy, 17-latek. Mąż pracował na etacie, więc mogła zajmować się swoją działalnością dopiero po jego powrocie do domu.

– Trochę panikowałam. Bałam się o bliskich. Nawet samodzielnie zaczęłam piec bułki, bo chciałam uniknąć wychodzenia do piekarni – mówi. Lockdown okazał się płodnym okresem, napisała w tym czasie dwa poradniki dotyczące randkowania, w tym jeden o odbywaniu randek bez wychodzenia z domu.

– Aby przeżyć ten czas, najlepiej jak najmniej oglądać telewizję – śmieje się pani Anna. Radzi, by znaleźć czas dla siebie, przeanalizować to, co jest dla nas ważne.

– Dobrze jest też praktykować wdzięczność, czyli każdego dnia dziękować Bogu, wszechświatowi lub komuś, czemuś innemu, w co wierzymy, za dobro, które nas spotkało. Można zadzwonić do kogoś z rodziny, znajomych, a najlepiej do kogoś samotnego. A jeśli sami jesteśmy samotni, to poszukajmy kogoś, z kim możemy porozmawiać. Ważne, żeby tematem nie był tylko COVID-19 – podkreśla.

Pani Anna dzięki swojej pracy doskonale wie, co lockdown oznacza dla ludzi żyjących w pojedynkę. – Single bardziej niż samej pandemii i zamknięcia w domu boją się właśnie samotności. Wiosną wielu z nich stwierdziło, że bycie singlem wcale nie jest takie fajne. Zabrakło nagle imprez, wyjazdów, kursów – mówi.

"Mężczyzna w więzieniu", 1781 r., Victor Jean Nicolle, Met Gallery
„Mężczyzna w więzieniu”, 1781 r., Victor Jean Nicolle, Met Gallery

Studenckie życie w pandemii

Maciej, studiujący na co dzień w dużym mieście wojewódzkim, wiosną nagle wylądował w domu rodzinnym na wsi, bo na uczelni wprowadzono nauczanie zdalne. Do najbliższego miasta kilka kilometrów. Nie miał prawa jazdy, zaledwie od czasu do czasu odwiedzał go kolega. Niewielkim substytutem studenckiego życia okazał się Internet.

– Czułem się uwięziony. Prawie codziennie umawiałem się z kimś online. Na „3,2,1” włączało się w sieci film i na bieżąco komentowało. Kiedy ktoś musiał pójść do łazienki, na „3,2,1” włączaliśmy pauzę – wspomina. Oprócz filmów było też wspólne granie w gry. – Dobijający okres, bo nie widziało się swoich znajomych i przyjaciół przez dobrych kilka miesięcy – mówi.

Dla 22-letniego Miłosza Pawlaka, studenta weterynarii w Olsztynie, konieczność powrotu do domu pod Kaliszem miała kluczowe znaczenie dla rodzinnej sytuacji. Kilka tygodni spędził na opiece nad babcią, u której wykryto guza mózgu. Zmarła w maju. – Mogłem odciążyć rodziców i spędzić z babcią jej ostatnie chwile. To nie byłoby możliwe, gdybym był w Olsztynie – tłumaczy.

Miłosz lubi sport, więc skorzystał z tego, że dom jego rodziców znajduje się blisko natury. W wolnym czasie biegał po polach, w lesie. Cieszył się, że nie jest uwięziony np. w bloku tak jak niektórzy.

Jesień i zimę planuje już spędzić z narzeczoną w Olsztynie. Uczelnia znów przeszła na nauczanie zdalne. Czas poświęci więc na naukę, a także na działalność w samorządzie studenckim i harcerstwie, głównie poprzez spotkania online. Za imprezami nie tęskni.

Sposób na przetrwanie pandemii? Biegać już nie może, bo doznał kontuzji. Pozostaje rower. Czasem gra w League of Legends („to był mój nałóg w gimnazjum”), nad czym narzeczona niezmiernie ubolewa.

– Kilka razy dziennie jesteśmy na spacerach. Dużo czytam, właśnie skończyłem piątą książkę w tym miesiącu – mówi Miłosz.

– Jakiś konkretny gatunek? – dopytujemy.

– To, co mi wpadnie w okazjach w supermarkecie. Z koszy z książkami za dyszkę można czasem wyłowić takie, które kosztują normalnie w księgarniach kilkadziesiąt złotych.

Klucz to dyscyplina

Nieco starsza od Miłosza, 25-letnia Eryka z Warszawy, postawiła natomiast nie na czytanie, a na własną twórczość. Zaczęła pisać bloga erotycznego, bo, jak twierdzi, „jakoś szybciej leci jej czas”. Pierwsza opublikowana przez nią historia nawiązywała do bieżącej sytuacji epidemicznej. Główna bohaterka opowiadania wdała się w romans z kolegą z pracy, bo jej mąż z powodu pandemii stracił pracę i w efekcie stał się, w jej opinii, mniej atrakcyjny w sypialni. Historia miała dość nieoczekiwany finał, ale oczywiście nie zamierzamy niczego zaciekawionym czytelnikom zdradzać.

Nawet gdyby chciał, romansu w pracy raczej nie nawiąże w najbliższym czasie Tomasz, pracujący w branży tłumaczeniowej. Podobnie jak nasi poprzedni rozmówcy, pracuje zdalnie. – Pracując na „home office”, nie mogę już odbywać pogawędek z dziewczynami z biura. Brakuje mi ploteczek przy czajniku z gotującą się wodą, wtedy człowiek naprawdę dowiadywał się tego, co dzieje się w firmie – mówi.

Na początku lockdownu zaniedbał się, późno jadł śniadania, zwlekał z myciem zębów. Szybko jednak narzucił sobie dyscyplinę. – Zacząłem sztucznie przygotowywać się do pracy, ubierałem się tak, jakbym miał do niej wychodzić. Nie siedziałem już do godz. 12.00 w szlafroku – mówi. Około godz. 10.00–11.00, w zależności od tego, czy pozwalały mu na to obowiązki, wychodził na dwu- lub trzykilometrowy spacer po osiedlu, by „nadrobić stracone kroki”. Zakupy robił w sklepie, który był bardziej oddalony od jego domu.

– Nie mam żadnej szczególnej strategii na jesień i zimę, chociaż myślę, że pewnym rozwiązaniem są codzienne rutyny, np. spacer, reżim treningowy. Staram się widywać z ludźmi. Poza tym chodzę na treningi muay thai i na siłownie, które mimo zakazu pozostały otwarte – mówi.

46-letnia Michalina zorientowała się, że bardziej wydajna jest, pracując w domu niż w siedzibie firmy, w której miała pół etatu. W lockdownie wzięła nawet dodatkowe godziny. – Kompletne zatracenie się w pracy – mówi. Filmów nie ogląda, na książki nie ma czasu, zresztą, biblioteki nie działały. Wsparciem dla psychiki okazał się domek na wsi, do którego przenosiła się w weekendy. – Cisza, spokój, inna mentalność ludzi. Kompletny reset – mówi.

Naukowcy z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Łódzkiego przebadali w kwietniu blisko 450 osób pod kątem psychicznego samopoczucia. „Ponad połowa badanych w okresie pandemii doświadcza natężonego stresu i pogorszenia stanu zdrowia psychicznego” – informują autorzy w podsumowaniu. U nieco ponad jednej czwartej uczestników stan psychiczny uznano wręcz za „zły”. „Osoby te doświadczają częściej myśli samobójczych i innych objawów depresyjnych, a wielu z nich zwiększyło spożywanie alkoholu w okresie pandemii” – czytamy.

Nic więc dziwnego, że każdy szuka skutecznego sposobu na to, by poradzić sobie w tym trudnym okresie. Natomiast złaknionym otuchy przede wszystkim w postaci słowa pisanego przypominamy, że strona internetowa „Przekroju” czynna jest niezmiennie całą dobę. Żaden lockdown, według naszej najlepszej wiedzy, na razie jej nie grozi.


Imiona niektórych rozmówców zostały zmienione. 


Szanowni Czytelnicy!

Czeka nas trudny i niepewny czas. Wierzymy, że wspierając się nawzajem, przetrwamy tę jesień i tę zimę, i każdą następną porę, która postawi przed nami kolejne wyzwania. Dlatego zachęcamy Was do dzielenia się swoimi doświadczeniami i opowieściami kwarantannowymi oraz strategiami przetrwania. Najciekawsze teksty będziemy publikować na naszych łamach.

Tekst powinien mieć maksymalnie 4 tysiące znaków ze spacjami i zostać wysłany na adres [email protected]. W temacie wiadomości prosimy o wpisanie hasła “Opowieści z czasów zarazy”.

Z wyrazami szacunku,

Redakcja przekroj.pl

Czytaj również:

Mędrzec radzi, jak żyć w izolacji Mędrzec radzi, jak żyć w izolacji
i
Daniel Mróz – rysunek z archiwum, nr 173/1959 r.
Pogoda ducha

Mędrzec radzi, jak żyć w izolacji

Przekrój

– Mistrzu, jak mam sobie poradzić z izolacją?

– Posprzątaj swój dom. Dokładnie. Wszystkie kąty. Nawet jeśli wcześniej brakowało ci na to odwagi i cierpliwości. Niech twój dom będzie jasny i zadbany. Usuń kurz, pajęczyny, zabrudzenia. Nawet te najbardziej ukryte. Twój dom cię reprezentuje: jeśli o niego dbasz, dbasz również o siebie.

Czytaj dalej