A co tam, pani, w sztuce? Idzie nowa generacja, która już nie będzie wyrozumiała. Bierze, co jej się należy. A Joanna Kinowska nie może się doczekać.
Ulice i place miast i miasteczek. Ta jesień należy do kobiet. Od kilku miesięcy widać wzmożone działania środowisk artystycznych i fotograficznych zmierzające do tego, by głos kobiet był wreszcie w Polsce słyszalny. Dzieje się to poprzez akcję „Women to the Front” oraz działania inicjatywy „Polish Women Photographers”. Powtarzane od lat hasło „Nie chodzę na panele, w których występują tylko mężczyźni” powoli zaczyna obowiązywać także na fotograficznych imprezach. Są wśród nich takie, które już od dawna i na stałe wpisały parytety w swoje działania, lecz ciągle więcej takich, którym to – mimo wielu oczywiście starań – nie wyszło. Niby to wszystko już wiadome, niby już passé jest zrobienie festiwalu samych facetów, dyskusji samych „mężczyzn objaśniających świat”. Zmieniło się postrzeganie. Zaczęto widzieć problem. Ale jeszcze długa droga, żeby wypadki przestały się zdarzać.
Ta jesień w warszawskich galeriach należy do fotografek. Trzy fenomenalne wystawy trzech wybitnych twórczyń: Piotrowska, Gęsicka, Wojtas, w trzech ważnych miejscach: Zachęta, Jednostka, IF Fort. Może tylko przypadek, że w tym samym czasie. Albo też wyraz nadchodzącej i zarazem dziejącej się zmiany?
Wróćmy do szkoły, wejdźmy na wystawę Karoliny Wojtas Abzgram. Do