Jeszcze zima,
ptaki chudną,
chudym ptakom głosu brak,
w krótkie popołudnia grudnia
w białej chmurze milczy ptak.
Pod śniegiem świat pochylony,
siwieje mrozu brew,
to pora zmierzchów czerwonych,
to pora czarnych drzew,
A wiatr
w kominie śpi,
bo ciemno,
a ja —
co ja —
co będzie ze mną?
Jeszcze oczy ci rozjaśnia
każdy uśmiech mój i gest,
jeszcze świecę ci jak gwiazda,
ale to już nie tak jest…
Pod śniegiem świat pochylony —
…
Jeszcze tyle trzeba przebyć
niewesołych bladych zim,
czy nam zimy wynagrodzi
letnich ognisk wonny dym?
Pod śniegiem świat pochylony —
…
Tekst pochodzi z numeru 1136/1967 r. (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.