
W Stanach Joan Didion a status ikony stylu, feminizmu i dziennikarstwa. W Polsce jest prawie nieznana. Właśnie, po ponad pół wieku od amerykańskiego wydania, ukazał się u nas jej książkowy debiut reporterski.
„Opowiadamy sobie historie, aby żyć. Księżna jest zamknięta w konsulacie. Mężczyzna z cukierkami zaprowadzi dzieci do morza. Naga kobieta na parapecie na szesnastym piętrze może być ofiarą apatii albo ekshibicjonistką, byłoby »ciekawe« wiedzieć, kim jest. Opowiadamy sobie, że to robi jakąś różnicę, czy kobieta popełni śmiertelny grzech; polityczny protest; czy też, z punktu widzenia Arystofanesa, wróci do życia dzięki strażakowi w przebraniu księdza, uśmiechającym się, ledwo widocznym przez teleobiektyw w szybie za nią. Szukamy kazania w samobójstwie, lekcji moralnej w morderstwie pięciu osób. Interpretujemy, szukamy najrozsądniejszego z wielu wyborów. Żyjemy całkowicie, szczególnie jeśli jesteśmy pisarzami, z narracją nałożoną na różne obrazy; z »ideami«, dzięki którym nauczyliśmy się zatrzymywać zmieniające się fantasmagorie, które są naszymi prawdziwymi doświadczeniami”.
Tak zaczyna Joan Didion The White Album (ang. Biały Album), esej uznany przez magazyn „Publisher Weekly” za jeden z 10 najważniejszych tekstów po 1950 r. obok prac Susan Sontag, Jamesa Baldwina czy Normana Mailera.
W ostatnim czasie w Polsce ukazał się książkowy debiut reporterski Didion pt. Dryfując do Betlejem, w Stanach – zbiór archiwaliów: Let Me Tell You What I Mean. Amerykańskie media nową książkę przyjęły jako okazję do podsumowania kariery wielbionej autorki, jakby nie wierząc, że 86-letnia Didion opublikuje coś jeszcze. W Polsce pojawienie się publikacji sprzed przeszło pół wieku daje nam natomiast okazję do zapoznania się z Nowym Dziennikarstwem, które ją rozsławiło, a dotychczas nie było u nas dostępne.
Opowiadanie historii zaprowadziło