Kolaż i protest Kolaż i protest
i
il. Magda Hueckel, „Nagie/Nudes”, Fotofestiwal 2024, materiały promocyjne
Doznania

Kolaż i protest

Fotofestiwal 2024
Ania Diduch
Czyta się 9 minut

Zmysłowe, dowcipnie niepoprawne i surrealistyczne. Cykl  fotograficznych kolaży „Nagie” Magdy Hueckel rozprawia się z wąską perspektywą spojrzenia na ludzkie ciało.

Magda Hueckel jest artystką wizualną, autorką scenariuszy i filmów oraz fotografką teatralną. Jej prace wystawiane były na ponad 40 indywidualnych i ponad 60 zbiorowych wystawach nie tylko w Polsce, lecz także, m.in. w Tate Britain w Londynie czy Center for Contemporary Art w Berlinie. Jej projekt „Nagie”, który miał swoją premierę na Fotofestiwalu 2024 w Łodzi, to cykl kolaży i instalacji przestrzennych przedstawiających fantastyczne postaci przypominające kobiety. 

Ania Diduch: Skąd pochodzą fragmenty fotografii, których użyłaś do tworzenia kolaży w cyklu „Nagie”?

Magda Hueckel: Moim punktem wyjścia był podręcznik z lat 50. ubiegłego wieku autorstwa Philipa Gotlopa The Technique of Nude Photography poświęcony kobiecemu aktowi w fotografii. Wszystkie zamieszczone w nim zdjęcia przedstawiały praktycznie tak samo wystylizowane modelki, które spełniały oczekiwania stereotypowego męskiego spojrzenia: były gładkie, białe, szczupłe, usytuowane w dziwnych pozach i zupełnie pozbawione indywidualności. Ta jednolitość była dla mnie irytująca. Do tego zaszokowały mnie uprzedmiotawiające komentarze autora. Mówił na przykład, że niewiele kobiet ma perfekcyjny biust lub że przedstawicielki danej narodowości mają lepsze sylwetki albo że atrakcyjność zależy od długości nóg. Dziś jest podobnie ‒ gdy patrzę na reklamy czy okładki w kolorowej prasie, widzę prawie jednakowe, ustandaryzowane twarze. Pozbawione zapisu życiorysu, wyidealizowane i nudne.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Jak produkty w katalogu.

Im dłużej przyglądałam się temu podręcznikowi, tym bardziej mi to przeszkadzało. Więc postanowiłam go zdekonstruować. Pocięłam te fotografie i stworzyłam autorską wersję cielesności, która wydaje mi się bliższa prawdy.

Magda Hueckel, „Nagie”, Fotofestiwal 2024, mat. promocyjne

Stworzyłaś kolaże, dodając fragmenty z zupełnie innych zdjęć.

Dodawałam elementy fotografii pochodzących z albumów z historii sztuki, krajoznawczych, atlasów zwierząt. W zwierzętach odnaleźć można prawdziwą naturalność, nieograniczoną wymogami kulturowymi, poza oceną. Odnosiłam się też do różnego rodzaju mitologii, religii czy legend. Przy tym projekcie splotły się dwie kwestie. Pierwszą jest praca doktorska, nad którą pracuję na Uniwersytecie Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. Badam w niej różnego rodzaju archetypy i religie. Jestem tym tematem bez reszty pochłonięta. Drugą rzeczą było zdiagnozowanie u mnie ADHD kilka lat temu. Spojrzałam na siebie z nowej perspektywy, zrozumiałam wiele rzeczy z mojego życia. Dużo zastanawiam się nad definicjami normy, normalności, normatywności. W moim poczuciu osoby odbiegające od tzw. normy są niezwykle potrzebne w społeczeństwie. Siła społeczeństwa  powinna tkwić w jego różnorodności. Podobnie jak fotografka Diane Arbus uwielbiam odmieńców i osoby, które nie poddają się biernie utartym schematom, tylko szukają alternatyw.

W nowym cyklu przeciwstawiasz się szkodliwych, przestarzałym oczekiwaniom wobec kobiet. Wymieńmy, jakim konkretnie.

Najbardziej irytuje mnie przekonanie, że kobietom wciąż wolno mniej i że pewnych rzeczy im nie wypada. W trzeciej dekadzie XXI wieku nadal mamy wyraźny podział na zachowania przypisane poszczególnym płciom. Wszystkie dychotomie są zupełnie bez sensu. Jesteśmy przecież płynni i elastyczni. Cykl „Nagie” jest pochwałą wolności i różnorodności. Zawsze bardzo irytowało mnie wyrażenie, że coś się powinno. Wiąże się ono mocno z oczekiwaniami innych oraz społeczeństwa. Dla mnie najważniejsze jest, żeby być sobą. I być szczerym wobec siebie. A także tolerancja względem innych.

Magda Hueckel, „Nagie”, Fotofestiwal 2024, mat. promocyjne

Autorem podręcznika fotograficznego, na którym bazuje Twój projekt, jest Philip Gotlop.

Tak, choć nie chcę skupiać się na autorze. Jego książki są symptomatyczne dla epoki, w której powstały, czyli dla lat 50. XX wieku. Nie chcę oceniać autora, ponieważ tworzył on w określonym czasie i środowisku. Za 30 lat my też będziemy ocenieni  przez młodsze pokolenia. Staram się być szczera i działać fair, ale wiem, że tkwię w swojej epoce i nie mam innej perspektywy. Może część mojego światopoglądu za jakiś czas okaże się zupełnie absurdalna. Dlatego te podręczniki do fotografii są zaledwie punktem wyjścia. Istotą pracy nie jest krytyka autora, lecz wprowadzenie zmian, stworzenie przestrzeni wolności ekspresji, autentyczności. Bez dyktatury najsilniejszych. Jestem za bardziej horyzontalnym rozumieniem rozkładu sił, trochę jak w muzyce symfonicznej. Wiem, że to utopia, ale starać się warto.

Czy projekt czegoś nowego Cię nauczył?

Pogłębiłam swoją miłość do materii. Zachwycam się strukturą papieru, fakturami, odcieniami kolorów. I błędami! Uwielbiam brak możliwości wciśnięcia klawisza „cofnij”. Podejmowane decyzje są ostateczne, a każdy błąd staje się szansą na jego kreatywne przetworzenie. To praca niezwykle intymna – można wejść w bardzo bliską relację z materią. Wycinanie, zestawianie i sklejanie stają się rodzajem medytacji. Wyłączam myślenie i prostu jestem, podążam. To oczyszczające.

Jak wygląda u Ciebie proces twórczy – to tropienie granic oraz ich przekraczanie?

Pracuję intuicyjnie, bazując na swobodnych skojarzeniach. Zwykle na początku pojawia się jakaś myśl, obraz – i to jest punkt wyjścia. A potem już idę zupełnie za ciałem, za gestem. Szczególnie mocno wybrzmiewa to w kolażach. To niezwykle istotne, że jest to praca bardzo materialna. Jestem znużona digitalizacją i cyfryzacją, w ogóle nie ekscytuje mnie sztuczna inteligencja. Cyklem „Nagie” oddaję hołd materii i brakowi kontroli, która z niej wynika, brakowi doskonałości. Uwielbiam błędy – to właśnie one są dla mnie najciekawsze. Nie boję się zabrudzeń, defektów i niedopasowania. Celowo czasami używałam tępych nożyczek, żeby kontury fragmentów zdjęć były poszarpane.

Kolejną rzeczą, która jest ważna w tym cyklu, jest mój stosunek do książek. Wychowałam się w domu, gdzie było ich bardzo wiele i do tej pory jestem bibliofilką. Kiedyś chodziłam po targu na warszawskim Kole i nagle zaczął padać deszcz. Dziesiątki książek leżały w kałużach, przykryte jedynie prowizorycznymi płachtami. Chciałam je uratować, dać im nowe życie. Zaczęłam więc te starocie skupować. Idea recyklingu jest bardzo ważna dla „Nagie”. Ten projekt to również taki drobny ekologiczny gest.

Jeszcze innym ważnym elementem inspiracji była podróż do Brazylii.

To doświadczenie zmieniło moje życie. Spędziłam cztery miesiące w Salwadorze – mieście dzikim, niebezpiecznym i absolutnie pięknym, ze względu na kulturę, ludzi, położenie. Pojechałam tam w ramach stypendium Nawa Ster i prowadziłam badania nad religiami candomblé i umbanda. Trochę przyglądałam się też obrzędowości rdzennych Amerykanów. Uczestniczyłam w dziesiątkach obrzędów, które całkowicie wymykały się zachodniemu myśleniu. Zupełnie inaczej spojrzałam na świat i sprawy duchowe. To była niezwykła lekcja. Zawarłam tam wiele przyjaźni i wciąż pozostaję w kontakcie z wieloma osobami. Gdy wróciłam do Polski, doceniłam, w jak bardzo bezpiecznym miejscu świata żyjemy – ale też w jak bardzo smutnym. W Brazylii jest więcej życia w życiu.

Magda Hueckel, „Nagie”, Fotofestiwal 2024, mat. promocyjne

 Twoja twórczość jest bardzo osobista – czy uważasz, że artysta powinien mówić wyłącznie o rzeczach, które dogłębnie zna?

Sztuka jest obszarem wolności i niczego się w niej nie „powinno”. Są artyści, którzy odnajdują się w mówieniu o rzeczach prywatnych, jak również tacy, którzy angażują się społecznie. Każdy robi to, co czuje, w czym jest dobry i co z nim rezonuje. Najważniejsza jest szczerość – to z niej wypływa jakość. Dla mnie łatwiejsze jest bycie bliżej siebie i wypowiadanie się na tematy, które są mi bliskie, które znam i są częścią mojego doświadczenia. Zresztą o tym opowiada ten cykl – żeby być wolnym, żeby być sobą, mieć prawo do autentycznej ekspresji, zamiast wymagać od siebie oraz innych dostosowania się. Akceptacja różnorodności jest podstawą pięknego społeczeństwa.

Czy obawiasz się, że surrealistyczna atmosfera Twoich prac odwróci uwagę od bardzo realistycznego przesłania tej serii, od tej zachęty do bycia wolnym, do myślenia poza kanonami, do poszukiwania własnej tożsamości?

Jedni mogą odebrać kolaże jedynie jako surrealistyczne wizje, ale inni być może podążą za moją intencją. Pewnie  pojawią się też tacy odbiorcy, którzy w tych pracach ujrzą coś zupełnie innego, czego ja sama nie wymyśliłam. Z dużą ciekawością czekam na spotkanie z publicznością, na jej reakcje, interpretacje. W momencie, gdy kończę pracę, moja sztuka przestaje być tylko „moja” – oddaję ją widzom. Cieszy mnie również, że premiera tego cyklu odbywa się podczas Fotofestiwalu w Łodzi, w Galerii Łódzkiego Towarzystwa Fotograficznego. Jest to miejsce głęboko zakorzenione w minionym wieku. Mój projekt wchodzi w polemikę z tradycją przedmiotowego traktowania ciała w fotografii. Myślę, że to będzie miało symboliczny wymiar.

 
 
Magda Hueckel, „Nagie”, Fotofestiwal 2024, mat. promocyjne

 

Magda Hueckel, „Nagie” (projekt dofinansowany ze Stypendium Prezydenta Miasta Warszawy)
14–23 czerwca 2024
Galeria Fotografii im. Eugeniusza Hanemana ŁTF
ul. Piotrkowska 102, Łódź

Czytaj również:

Prawda i fikcja encyklopedii Prawda i fikcja encyklopedii
i
il. Weronika Gęsicka, „Encyklopedia”, Fotofestiwal 2024, materiały promocyjne
Doznania

Prawda i fikcja encyklopedii

Fotofestiwal 2024
Ania Diduch

Prace Weroniki Gęsickiej stawiają pytania o rzeczywistość przedstawioną na fotografii. W cyklu „Encyklopedia” artystka eksperymentuje, współtworząc obrazy ze sztuczną inteligencją. 

Weronika Gęsicka jest jedną z najciekawszych polskich współczesnych artystek wizualnych. Jej cykl  z 2017 r. „Traces” („Ślady”), który zawierał fotografie przedstawiającymi amerykańskie życie codzienne w drugiej połowie XX wieku, zyskał miedzynarodowe uznanie. Gęsicka dokonała w tamtych zdjęciach cyfrowych interwencji, stworzyła fotomontaże łączące estetykę surrealisty Renégo Magritte’a z estetyką filmów Davida Lyncha. Kolejny jej cykl ‒ „Encyklopedia” ‒ miał premierę 13 czerwca 2024 na Fotofestiwalu w Łodzi.

Czytaj dalej