Koty pozostają zawsze kotami
i
„Lato: Kot na balustradzie”, 1909 r., Théophile-Alexandre Steinlen; źródło: Art Institute of Chicago
Doznania

Koty pozostają zawsze kotami

P. G. Wodehouse
Czyta się 20 minut

Zapraszamy Państwa do przeczytania humorystycznej noweli P.G. Wodehouse’a, która została opublikowana na łamach „Przekroju” w 1957 r.

Milczenie jakie zapadło w barze „Zacisze Wędkarza” było z gatunku owych spokojnych zamyśleń, które zdarzają się ludziom w trakcie nocnych sympozjonów umysłu lub innych misteriów duszy podczas spotkań zupełnie prywatnych. Milczenie to przerwane zostało przez Whisky-and-Soda:

— Rozmyślałem intensywnie — powiedział Whisky-and-Soda, zwracając się do pana Mullinera — o pańskim kocie Websterze.

— A więc pan Mulliner ma kota imieniem Webster? — spytał Małe Porto, który po krótkotrwałej nieobecności pojawił się znów w naszym kółku.

Mulliner potrząsnął głową z łagodnym uśmiechem.

— Webster — rzekł — nie należy do mnie. Był on własnością dziekana z Bolsover. Tenże, podniesiony do godności biskupa, udał się do Bongo-Bongo w Afryce, by objąć swą diecezję. Opuszczając ojczyznę, powierzył stworzenie opiece swego bratanka, synowi mego kuzyna Edwarda, niejakiemu Lancelotowi, z zawodu artyście. Pamiętacie chyba panowie moją opowieść o tym, w jaki sposób Webster, w dość krótkim czasie, zrujnował dotychczasowe życie Lancelota. To, że Webster od najwcześniejszego dzieciństwa zaciągnął się pod sztandary kościoła, uczyniło go z wiekiem kostycznym i surowym w swych sądach. W każdym razie na Lancelota posiadał on wpływ magnetyczny, wywierany z siłą prawdziwie potężnej osobowości.

— Wpatrywał się nieruchomo i uporczywie w Lancelota i to doprowadzało biednego chłopca do kryzysów nerwowych — wyjaśnił Duże Jasne.

— Zmusił go do golenia się codziennie i zakazał mu palenia papierosów — dodał Sok z Cytryny.

— Uznał Gladys Bingley, narzeczoną Lancelota, za osobę nazbyt swobodną i nadto światową, po czym usiłował doprowadzić do zbliżenia pomiędzy Lancelotem a pewną młodą panną nazwiskiem Brenda Garbery Pirbright… — oświadczył Rum z Mlekiem.

— Otóż pewnego dnia — podjął pan Mulliner — Lancelot dokonał odkrycia, że zwierzę, pod pozorem niezłomnych zasad i pod maską świątobliwości kryło liczne nadużycia moralne i że Webster nie był nikim lepszym niż każdy z nas. Lancelotowi zdarzyło się raz upuścić na podłogę butelkę wódki i, nie sprzątnąwszy, wyjść z pokoju. Kot opróżnił, jak się okazało, większą część jej zawartości, po czym pozwolił sobie na wyczyny godne potępienia i pogardy. Oczywiście, magnetyczny urok znikł z miejsca. W gruncie rzeczy — pan Mulliner zwrócił się do Whisky-and-Soda — jaki aspekt historii Webstera zainteresował pana najbardziej?

— Jej tło psychologiczne — odparł Whisky-and-Soda. — Moim zdaniem w kocie tym rozegrał się wielki dramat psychologiczny. Widzę teraz wyraźnie jak ścierają się w nim dobre i złe instynkty. Ciekawe, jakie mogły być następstwa owego pierwszego fałszywego kroku?

— Mogę to panu powiedzieć — kontynuował pan Mulliner. — Niestety, w kocie tym nie rozgrywało się coś, co mógłby pan nazwać walką pomiędzy złymi

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Jego Wysokość Książę Kotów
i
zdjęcie: J. Giletta, 1909 r., Wikimedia Commons
Doznania

Jego Wysokość Książę Kotów

Wojciech Engelking

1

W tamtych czasach Józef Lewinkopf był jednym z olbrzymów światowego kina, lecz wiele wskazywało, że wkrótce się to zmieni. Znaki zapowiadające jego rychły upadek rozrzucone były po „Trybunie Ludu”, „Le Monde”, „Corriere della Sera” niczym puzzle, które złożyć ze sobą umiało niewielu. Dla reszty pozostawały artykuły obwieszczające kolejne z Lewinkopfowych sukcesów: tu, proszę, niech pan patrzy – tak, zeskanowana – entuzjastyczna recenzja z „Bambuko”. Tu informacja o tym, że decyzją z 11 grudnia 1958 r. Ministerstwo Kultury postanowiło zgłosić ów film do Oscara. Krótka notka, że został nominowany, krótsza, że nagrody nie otrzymał. Nie, nagrania z ceremonii nie posiadam. Posiadam coś innego. Dobrze pan widzi, to Brigitte Bardot… Jak pan to ujął? Oczywiście, że ją siekał. Pytanie, w jakich pozycjach i czy na masce bentleya.

To zdjęcie, na które pan teraz patrzy, zrobiono w roku 1959. Lewinkopf spaceruje z Bardotką po plaży w Saint-Tropez. Niedawno skończył trzydzieści trzy lata, opuścił już Polskę i wygląda na trochę onieśmielonego życiem, które zaprosiło go między swoje uda. Tak właśnie wyglądał świat w roku 1959: Lewinkopf siekał Bardotkę, Ruscy wystrzelili w niebo sondę z kosmodromu „Bajkonur”, ja zaś byłem tak bardzo nikim, jak tylko można być, czyli studentem Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego.

Czytaj dalej