Zapraszamy Państwa do przeczytania humorystycznej noweli P.G. Wodehouse’a, która została opublikowana na łamach „Przekroju” w 1957 r.
Milczenie jakie zapadło w barze „Zacisze Wędkarza” było z gatunku owych spokojnych zamyśleń, które zdarzają się ludziom w trakcie nocnych sympozjonów umysłu lub innych misteriów duszy podczas spotkań zupełnie prywatnych. Milczenie to przerwane zostało przez Whisky-and-Soda:
— Rozmyślałem intensywnie — powiedział Whisky-and-Soda, zwracając się do pana Mullinera — o pańskim kocie Websterze.
— A więc pan Mulliner ma kota imieniem Webster? — spytał Małe Porto, który po krótkotrwałej nieobecności pojawił się znów w naszym kółku.
Mulliner potrząsnął głową z łagodnym uśmiechem.
— Webster — rzekł — nie należy do mnie. Był on własnością dziekana z Bolsover. Tenże, podniesiony do godności biskupa, udał się do Bongo-Bongo w Afryce, by objąć swą diecezję. Opuszczając ojczyznę, powierzył stworzenie opiece swego bratanka, synowi mego kuzyna Edwarda, niejakiemu Lancelotowi, z zawodu artyście. Pamiętacie chyba panowie moją opowieść o tym, w jaki sposób Webster, w dość krótkim czasie, zrujnował dotychczasowe życie Lancelota. To, że Webster od najwcześniejszego dzieciństwa zaciągnął się pod sztandary kościoła, uczyniło go z wiekiem kostycznym i surowym w swych sądach. W każdym razie na Lancelota posiadał on wpływ magnetyczny, wywierany z siłą prawdziwie potężnej osobowości.
— Wpatrywał się nieruchomo i uporczywie w Lancelota i to doprowadzało biednego chłopca do kryzysów nerwowych — wyjaśnił Duże Jasne.
— Zmusił go do golenia się codziennie i zakazał mu palenia papierosów — dodał Sok z Cytryny.
— Uznał Gladys Bingley, narzeczoną Lancelota, za osobę nazbyt swobodną i nadto światową, po czym usiłował doprowadzić do zbliżenia pomiędzy Lancelotem a pewną młodą panną nazwiskiem Brenda Garbery Pirbright… — oświadczył Rum z Mlekiem.
— Otóż pewnego dnia — podjął pan Mulliner — Lancelot dokonał odkrycia, że zwierzę, pod pozorem niezłomnych zasad i pod maską świątobliwości kryło liczne nadużycia moralne i że Webster nie był nikim lepszym niż każdy z nas. Lancelotowi zdarzyło się raz upuścić na podłogę butelkę wódki i, nie sprzątnąwszy, wyjść z pokoju. Kot opróżnił, jak się okazało, większą część jej zawartości, po czym pozwolił sobie na wyczyny godne potępienia i pogardy. Oczywiście, magnetyczny urok znikł z miejsca. W gruncie rzeczy — pan Mulliner zwrócił się do Whisky-and-Soda — jaki aspekt historii Webstera zainteresował pana najbardziej?
— Jej tło psychologiczne — odparł Whisky-and-Soda. — Moim zdaniem w kocie tym rozegrał się wielki dramat psychologiczny. Widzę teraz wyraźnie jak ścierają się w nim dobre i złe instynkty. Ciekawe, jakie mogły być następstwa owego pierwszego fałszywego kroku?
— Mogę to panu powiedzieć — kontynuował pan Mulliner. — Niestety, w kocie tym nie rozgrywało się coś, co mógłby pan nazwać walką pomiędzy złymi