
Bohaterem okładki 666. numeru „Przekroju” jest diabelnie zdolny aktor charakterystyczny, przedwojenny król polskiej komedii Adolf Bagiński. Niektórzy z Państwa znać go mogą jako Adolfa Dymszę – taki pseudonim nadała Adolfowi jego siostra, nieco przypadkowo. Dodek wolał Scipio del Scampo, ale gdy dzwoniono z drukarni tuż przed drukiem afisza, kartka gdzieś się zawieruszyła i panna Bagińska, pod nieobecność brata, naprędce wymyśliła Dymszę. I tak zostało.
Zanim zaczęto nazywać go królem scen, Dodek imał się różnych zajęć. Bywał wodzirejem, nauczycielem tańca, grywał, co się dało i gdzie się dało. Zdarzyło mu się wygrać maraton tańca: 48 godzin pląsania non stop. Był niewysoki, krępy, o atletycznej budowie – korzystał z tego w swoim aktorstwie. Grywał zarówno w filmach, jak i na scenach stołecznych (i nie tylko) teatrów. Najdłużej pracował w najsłynniejszym teatrzyku literacko-rewiowym dwudziestolecia Qui Pro Quo.
Kiedy powstał „Przekrój”