Przez pierwsze tygodnie wojny w Ukrainie nie mogłam pracować. Jak wielu znajomych po piórze, z którymi w tym czasie rozmawiałam, miałam bezprecedensowe kłopoty z koncentracją. Zawalałam terminy, zapominałam, co komu obiecałam i na kiedy.
Zmuszanie się do wysiłku intelektualnego niedotyczącego wojny w Ukrainie było torturą, sklecenie kilku spójnych zdań na „przedwojenny” temat okazywało się niemożliwe, dawało się właściwie tylko działać fizycznie, trochę pomagało pomaganie. Poza tym spędzałam długie godziny przyssana do wiadomości, w których panowała mgła poprzetykana obrazami cierpienia, zbrodni, od których brakowało tchu; po odkryciach w Buczy wiele