Książkę robi się jak sweter
i
zdjęcie: Wojciech OLSZANKA/East News
Opowieści

Książkę robi się jak sweter

Tak rysował Butenko
Sebastian Frąckiewicz
Czyta się 4 minuty

Konsekwentny w swoich ilustracjach, jakby rysował od zawsze i miał już zawsze rysować. Bohdan Butenko był aktywny zawodowo do końca swoich dni. Niezmiennie oszczędny zarówno w sztuce, jak i w słowach.

Choć spotykaliśmy się i rozmawialiśmy kilka razy, nigdy nie udało mi się namówić go na prywatne wyznania. Nawet gdy robiłem z nim wywiad do mojej książki o ilustracji Ten łokieć źle się zgina. Przekonywanie, że książka ma jednak inną wagę, inny ciężar niż wywiad prasowy, na niewiele się tu zdało. Bohdan Butenko był tajemniczy. Lubił rozmawiać o swoich publikacjach i swojej pracy, ale nie o pracy innych ilustratorów – a miał z nimi przecież do czynienia przez lata jako redaktor graficzny w wydawnictwie Nasza Księgarnia. Podobnie

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Butenko Abiit, non Obiit
i
rys. Bohdan Butenko
Przemyślenia

Butenko Abiit, non Obiit

Joanna Domańska

Co kwartał pojawiał się w Redakcji siwowłosy pan z młodzieńczym błyskiem w oku, czarującym uśmiechem i dużą teczką. Z teczki wyciągał plik arkuszy podpisanych „Butenko pinxit”, a po chwili rozlegały się westchnienia zachwytu lub śmiech albo jedno przez drugie. Arkusze zaludniały pociągnięte grubą kreską postacie, na których się wszyscy wychowaliśmy (lub wychowywaliśmy innych), nawet jeśli część z nas sobie tego nie uświadamia. Takie jak 60 lat temu, a jednak za każdym razem zaskakujące. Narysowane ręką artysty o doświadczeniu mistrza i wyobraźni dziecka, człowieka mającego odwagę stroić żarty oraz odwracać sprawy do góry nogami i dysponującego warsztatem oraz wyczuciem, dzięki którym te żarty zawsze się udawały.

Choć stałym współpracownikiem „Przekroju” został dosyć późno, to od razu w randze Mistrza. Mistrzu, dziękujemy, że wsparłeś nas swoim talentem i doświadczeniem. Jesteś jednym z gigantów, na którego ramionach tworzymy formę tego pisma.

Czytaj dalej