Ból fantomowy – odczuwamy go w miejscu amputowanej kończyny. Zbiorowych bólów fantomowych my, Polacy, zaczęliśmy doznawać na przełomie zimy i wiosny tego roku. Bezradnie wgapieni w ekrany komputerów, z przerażeniem śledziliśmy wieści o masowych wycinkach drzew przeprowadzanych na podstawie zderegulowanego prawa, zwanego potocznie Lex Szyszko. Stuletnie buki, wiekowe dęby, fragmenty miejskich parków, ba – nawet cały skwer przed samiutkim Urzędem Dzielnicy Śródmieście w Warszawie. Nie ma, wycięli, na smutnym klepisku zostały gołe, nieme pniaki. Można tylko wyć albo zrobić kolejnego mema z ministrem środowiska. Jednak ból pozostaje, klasyczny ból fantomowy. Po gałęzi, na której, dzięki wieloletnim wysiłkom wszystkich razem, mogliśmy dotąd siedzieć.
Zrobiliśmy wiele, żeby z naszego zestawu „cech narodowych” usunąć szacunek dla dobra wspólnego. A razem z nim – zgodę na to, że w pewnych aspektach nie tylko jednostka