Niezwykle istotną częścią naszego świata jest coś, czego na co dzień nie dostrzegamy, a także bardzo ważna dla naszego zdrowia czynność, z której w XXI w. niemal zupełnie zrezygnowaliśmy. Niebo i patrzenie w nie.
W jednym z fragmentów książki poświęconej rosyjskiemu poecie i pisarzowi Iwanowi Buninowi, W lodach Prowansji. Bunin na wygnaniu, Renata Lis pisze o zachwycie noblisty rzeczą niezrozumiałą dla otaczających go ludzi. Chodzi o patrzenie. Metodyczne, codzienne gapienie się Bunina na świat natury: łąki, polne drogi, lasy, morze, a najbardziej niebo ‒ z chmurami i światłem ‒ które można opisać w tylu zaskakujących słowach, że autor Wsi nie ma w tym sobie równych. Niesamowitym obrazom przyrody Bunin poświęcił z pasją rozwlekłe ustępy swoich powieści i noweli. Jego otoczenie jednak się buntowało. W końcu czy to nie jedynie staroświeccy, a więc nienowocześni ludzie przeznaczają na tak zbędne sprawy tyle miejsca w swoim życiu? Dziś powiedzielibyśmy: sprawy nieproduktywne, nieefektywne,