Drogi Redaktorze!
Bardzo przepraszam, że nie przysłałem nic do gwiazdkowego numeru, ale primo nic nie miałem odpowiedniego, secundo obawiałem się, że się już znudziłem i Redaktorowi, i czytelnikom, tak często moje nazwisko pojawiało się w ostatnich numerach „Przekroju”. Zresztą bardzo się z tego cieszyłem, bo to najlepsza droga do popularności.
To małe opowiadanko myślę, że zainteresuje Redaktora: przedwczoraj żołnierz 22-letni, który kwateruje na naszym gospodarstwie, syn masarza z Lublina, sam masarz i szofer, zapytuje mnie: „Panie Prezesie – powiada – ten Zjazd Literatów w Krakowie to była taka ciekawa, taka poważna sprawa i fotografie były w »Przekroju«. Ale dlaczego tak jakoś napisane było w tym »Przekroju« o tym zjeździe, niby to żarty, niby wyjaśnienie. Dlaczego?”. Niech Pan weźmie pod uwagę, że i Zjazd, i numer „Przekroju” były przed trzema miesiącami, a widocznie ta sprawa zapadła do umysłu tego chłopca. Ja powtarzam to w kółko, my sobie nigdy nie zdajemy dostatecznie sprawy z odpowiedzialności za drukowane słowo, jak daleko ono dociera i jakie robi wrażenie. Niech Pan przy okazji opowie Otwinowskiemu o tym wrażeniu jego czytelnika.
Korzystam z okazji, aby przesłać Panu i Jego pismu najserdeczniejsze życzenia wszelkiej pomyślności przy zbliżających się Świętach Bożego Narodzenia i Nowego Roku.
Tekst pochodzi z numeru nr 37–38/1945 r. (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.