W Bangladeszu pierwszym, co rzuca się w oczy, jest nieprzejednany, mulisty nurt rzeki. Poza położoną wyżej granicą północno-wschodnią, w obrębie kraju stały ląd właściwie nie istnieje. Każdy skrawek ziemi podlega ciągłym zmianom kształtowanym przez rozciągniętą na setki kilometrów sieć rzek spływających do Zatoki Bengalskiej. Każdy dom, wioska i miasto mają tu podstawę na mierzei usypanej z rzecznego piasku na powolnym, choć często katastrofalnym, nurcie rzeki. Dakka, stolica tego 160-milionowego kraju, jest miastem magmatycznym, gdzie pyliste powietrze miesza się z jazgotem samochodów, riksz i tuk tuków. Nad rytmiką tej miejskiej opery czuwają muezini, którzy pięć razy dziennie wzywają do modlitwy z wież minaretów.
Na początku lat 60.,