
Pierwsza książka o Muminkach ukazała się równo 80 lat temu, w 1945 roku. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie bez nich literatury. O Tove Jansson, jej dorastaniu i tworzeniu opowiada Sophia Jansson ‒ bratanica i spadkobierczyni pisarki.
„Świat Muminków jest moim światem, do którego miałam odwagę się przyznać” – powiedziała Tove Jansson w 1978 r. w wywiadzie dla „Przekroju”. Przyjechała wówczas do Polski podpisać kontrakt z wytwórnią Studio Małych Form „Se-ma-for” w Łodzi na realizację 39 odcinków serialu animowanego na podstawie jej książek. Spośród propozycji z całego świata autorka wybrała właśnie łódzką, bo – jak stało w tygodniku – „wysoko ceni humanitarne wartości filmów dla dzieci realizowanych w naszym kraju”.
Pierwsza część przygód Muminków – Małe trolle i duża powódź – ukazała się w 1945 r. (po polsku wyszła dopiero w 1995 r., jako ostatnia z cyklu). Malarka Tove Jansson pisała ją na początku tylko dla siebie. Opowieść o Mamie Muminka, która uciekając wraz z synem przed kataklizmem, poszukuje zaginionego Tatusia i nowego miejsca do życia, była dla niej odtrutką od wojennej rzeczywistości. W kolejnych częściach cyklu Muminki nabierały głębi (oraz ciała), zdobywały przyjaciół i przeżywały przygody. Jednak motyw zagrożenia, obecny w pierwszej części cyklu, będzie wracał w kolejnych, za każdym razem jednak znajdując przeciwwagę w poczuciu bezpieczeństwa, jakie daje rodzina. A jak było w życiu pisarki? O Tove opowiada Sophia Jansson, jej bratanica i spadkobierczyni, a także prezeska zarządu Moomin Characters, spółki opiekującej się dziedzictwem serii o Muminkach.
Julia Pańków: Jakie jest Pani pierwsze wspomnienie o Tove Jansson?
Sophia Jansson: Nie mam pierwszego wspomnienia, ponieważ ona była przy mnie praktycznie od dnia, w którym się urodziłam – dosłownie,