Malowane dzieci
i
Agnolo Bronzino, „Portret Giovanniego Medyceusza w wieku dziecięcym”, 1545 r., Galeria Uffizi
Opowieści

Malowane dzieci

Anna Arno
Czyta się 10 minut

Początkowo malowane nieudolnie, dzieci nieśmiało pojawiały się na płótnach malarzy. Często wikłane przez artystów w sieć politycznych i społecznych zależności wcale nie były oczywistym obiektem zachwytów. Ich uwieczniane wizerunki częściej służyły interesom politycznym, niż budziły czułość i tkliwość.

Felipe Próspero ma inteligentne spojrzenie i jeszcze niemowlęcy urok. Na portrecie Diega Velázqueza dwuletni książę jest ubrany w długą sukienkę z fartuszkiem – taki strój od XVI do XVIII w. nosili i dziewczynki, i chłopcy. Niestety, dziedzicowi nie pomog­ły cenne amulety zawieszone na ubraniu – anemiczny, cierpiący na epilepsję Felipe nie dożył czwartych urodzin. To, że wydaje nam się pełny życia, zawdzięczamy kunsztowi Veláz­queza, który w ceremonialny portret tchnął uczucie. Warto zestawić ten obraz z pod wieloma względami podobnym, starszym o kilkanaście lat, portretem dziecięcym Ludwika XIV. Mały król ma pyzatą twarzyczkę, ale nosi już gronostaje i stoi w majestatycznej pozie. To nie są czułe portreciki, lecz emblematy trwałości dynastii. Trzysta lat temu dzieci nie malowano po to, by utrwalić ich urok.

Święty chłopiec

Prawdę mówiąc, przez całe stulecia jedynym dzieckiem w malarstwie europejskim był Jezus. Na średniowiecznych ikonach to puer senex – „stary chłopiec”: z poznaczonym bruzdami czołem i dłonią uniesioną w geście charakterystycznym dla oratorów. Przedstawienie to nie wynikało bynajmniej z nieporadności dawnych artystów: po prostu mistrzom pisania ikon nie zależało na realizmie, lecz na teologicznym przesłaniu. Zamiast rozczulać się nad bobasem, wierny miał dumać o podwójnej, bosko-ludzkiej naturze

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Zwierzaki dzieciaki
i
zdjęcie: Andy Holmes/Unsplash
Ziemia

Zwierzaki dzieciaki

Mikołaj Golachowski

Niektóre wykluwają się z jaj na grzbiecie samicy, inne w kieszeni na brzuchu samca. Jeszcze inne, jak homo sapiens, cały rozwój płodowy odbywają w ciele matki. Są i takie, dla których matka staje się pierwszym posiłkiem.

David Attenborough, kilka lat temu zapytany przez dziennikarkę Joannę Nikodemską o najciekawsze jego zdaniem zwierzę, odpowiedział po chwili namysłu, że najbardziej fascynuje go trzyletnie ludzkie dziecko, którego możliwości rozwoju i adaptacji są wprost nieograniczone. Z tą samą dziennikarką mamy od ponad ośmiu lat możliwość weryfikowania jego zdania i faktycznie – obserwowanie rozwoju młodocianego przedstawiciela homo sapiens to nieustająca i fascynująca przygoda.

Czytaj dalej