Miałam siedem lat, kiedy zdarzyło się to po raz pierwszy. Gdy wracałam ze szkoły, kolega powiedział: „Czy wiesz, że jeśli odsłonisz włosy, które chowasz pod chustą, Bóg ukarze cię, wieszając cię za nie?”. Pewnego dnia mąż zamknął mnie w domu, by powstrzymać mnie przed czytaniem, chodzeniem na uczelnię, spotykaniem się z rodziną i przebywaniem wśród innych ludzi. Tego samego dnia nasze miasto nawiedziło trzęsienie ziemi i zostałam uwięziona w mieszkaniu na dziesiątym piętrze. Najbardziej bałam się tego, że nie znajdę bezpiecznego miejsca, w którym mogłabym stanąć. I nagle poczułam, że tracę grunt pod nogami. Od tamtego dnia boję się ludzi i trzęsienia ziemi. Nie przywiązywałam uwagi do zasad i tradycji przed zawarciem małżeństwa, które skończyło się okropnym rozwodem niedługo po tym zdarzeniu. Żyłam w bagnie, nieświadoma, bez korzeni i tożsamości. Całą moją istotę definiowało nazwisko ojca, męża i przyszłego, nienarodzonego syna. W swojej historii zwracam uwagę na zasady i tradycje, które wywodzą się z religii. Niektóre z tych nauk narzucają brak równości między mężczyznami a kobietami. Zasady wywodzące się z religii zostały wprowadzone do konstytucji przez Islamską Republikę Iranu. Nierówne traktowanie mężczyzn i kobiet skutkuje na przykład tym, że mężczyźni dziedziczą dwa razy więcej niż kobiety, mają także prawo do dwukrotnie większej niż kobiety kwoty w ramach „pieniądza krwi” [przyp. tłum.: rodzaj rekompensaty dla bliskich ofiary, wypłacanej przez sprawcę bądź jego rodzinę]. Nie ma wątpliwości co do tego, że takie niesprawiedliwe przepisy prawa znacząco przyczyniają się do przemocy wobec kobiet i ich dyskryminacji. W rządowym więzieniu znajdziemy wiele kobiet osadzonych, dlatego że ośmieliły się odsłonić głowę. A przecież chciały jedynie poczuć wiatr we włosach. Dziewczynkom i kobietom nie wolno też śpiewać. Niektóre dziewczęta marzą o pójściu na studia, ale w zamian są zmuszane do aranżowanych małżeństw. W całym tym bagnie wolność jest duszona w zarodku. Nie ma tu miejsca na rozwój i wzrost. Tyrańskie rządy zawsze wykorzystują religię jako najlepszy i najsilniejszy sposób kontrolowania ludzi.   Sima Choubdarzadeh jest magistrem filozofii. Fotografią zajmuje się od 2014 roku. Posiada dyplom wydany przez regionalne towarzystwo fotografii artystycznej. Wzięła udział w trzech wystawach grupowych. Zajęła I. miejsce na festiwalu Meshgin Shahr w 2016 r. Otrzymała grant w ramach nagrody Sheed w Iranie w 2017 r. W 2020 r. otrzymała wyróżnienie podczas międzynarodowej gali Julia Margaret Cameron Award w kategorii „temat dowolny”. W ramach stypendium uczestniczyła w projekcie VII Interactive No Man’s Land 2020. W 2021 roku projekt „Mam na imię strach” został zaprezentowany podczas festiwalu Format w Derby. Fotografie Simy Choubdarzadeh, można będzie obejrzeć podczas nadchodzącej 20. edycji Fotofestiwalu, który odbędzie się w dniach 10-27.06.2021 w Łodzi. W ramach największej i jednocześnie jubileuszowej edycji wydarzenia odbędzie się ponad 40 wystaw w całym mieście, w ramach których zostaną zaprezentowane prace 150 artystów wizualnych. Więcej informacji: www.fotofestiwal.com.