Mężczyzna z wydm Mężczyzna z wydm
i
ilustracja: Tomasz Bohajedyn
Doznania

Mężczyzna z wydm

Tomasz Bohajedyn
Czyta się 12 minut

Nic godnego klątwy już odtąd nie będzie.

(Apokalipsa św. Jana 22,3)

Zdobyć miłość na całe życie! Spotkać kobietę, którą będzie się kochać do ostatniego dnia, a może i dłużej? To ideał opiewany przez artystów od starożytności. Marzenie, dla którego spełnienia rycerze przysięgali potykać się z olbrzymami lub smokami na krańcach świata. A i dziś niejeden mężczyzna gotów jest poświęcić dla niego wiele, choć w postmodernistycznym świecie znacznie trudniej się do tego przyznać. Odnaleźć ukochaną i zamieszkać z nią na rajskiej, bezludnej wyspie lub w zamku na szczycie wysokiej góry. Być tylko we dwoje i tylko dla siebie… Utopia godna pióra Szekspira! – jakże często zmieniana w kiczowaty romans, pulp fiction. Lecz ten sielankowy motyw może posłużyć też za kanwę dramatu lub nawet horroru, kiedy rajska wyspa bądź zamek zmieniają się w więzienie, a wieczna miłość przechodzi w destrukcyjną nienawiść.

Zdradzonej czarodziejce, pierwszym tomie słynnego komiksowego cyklu Thorgal Jeana Van Hamme i Grzegorza Rosińskiego, tytułowy młody wiking, polując, został osaczony przez watahę wilków. Podczas ucieczki przed wygłodniałymi bestiami jego rumak Fural wpadł nagle do głębokiej skalnej rozpadliny. Kiedy Thorgal przebudził się z omdlenia, poczuł ból złamanych żeber i zobaczył, że przed śmiercią ocalił go Fural, który pierwszy uderzył o dno groty i zginął na miejscu. Oszołomiony wiking po chwili dostrzegł, że zamiast śnieżnego pustkowia i rzek skutych lodem otacza go letni ogród pełen zieleni

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Tahiti zdemaskowane Tahiti zdemaskowane
i
ilustracja: Tomek Kozłowski
Wiedza i niewiedza

Tahiti zdemaskowane

Albert t’Serstevens

Najazd hordy czechosłowackich nudystów i inne straszne historie z rajskiej wyspy spisane pół wieku temu przez rozczarowanego podróżnika.

Legenda Tahiti urodziła się dokładnie 6 kwietnia 1768 roku. Tego właśnie dnia pan de Bou­gainville, dowódca fregaty „La Boudeuse”, kazał stanąć na kotwicy między rafą koralową a lądem, naprzeciw miejsca, gdzie dziś znajduje się wieś Tihiaa. Znam je dobrze, ponieważ byłem tam kilkakrotnie podczas trzyletniego pobytu w Polinezji. Jest to dziś jedna wielka plantacja kokosów, wśród której ukryte są domki z sosnowych desek i blachy, „fare-pounou” (co znaczy domek-puszka) – ideał każdego Tahitańczyka.

Czytaj dalej