
Rzeźbiarka Maria Papa Rostkowska wiodła szczęśliwe życie. Może dlatego tak niewielu pamięta, kim była.
Drogie Czytelniczki oraz Czytelnicy! Życie „olbrzymki”, a zarazem „modnej kotki”, jak mówiono o bohaterce niniejszego artykułu, podobnie jak w przypadku większości najlepszych polskich artystów, obfitowało w wydarzenia tragiczne, ale jednocześnie, co stanowi swoisty wyłom, było wyjątkowo udane i szczęśliwe. Mimo to, a może właśnie dlatego jej imię pozostaje w naszym kraju prawie zupełnie nieznane. Co począć? Przyzwyczailiśmy się już do tego, że społeczeństwo nasze nie darzy zbytnio miłością swoich wybitnych artystów.
Maria Papa Rostkowska, bo o niej mowa, urodziła się 4 lipca 1923 r. w Brwinowie pod Warszawą, jako druga z czterech córek Bolesława Baranowskiego i jego rosyjskiej żony Nadziei Jaduszkin. Warto dodać, że w żyłach matki płynęła domieszka krwi tatarskiej. Państwo Baranowscy pobrali się w 1917 r. w Moskwie, aby rok później przenieść się do Polski. Pan Bolesław tak bardzo pragnął mieć syna, że małą Marię w kręgach rodzinnych nazywano Maciejem. Zapewne pozostawiło to wyraźny ślad w jej psychice, wspominała bowiem ten szczegół jeszcze nawet w ostatnich latach życia. Fakt ów nie zakłócał jednak jej szczęśliwego dzieciństwa. Dużo czasu spędzała w majątku dziadków w Słonimiu, który dziś znajduje się w obrębie państwa białoruskiego. Jednym z najpiękniejszych wspomnień z tego okresu są historie o wspaniałym koniu Kasztanie, który przechadzał się swobodnie po otaczającym dom parku i codziennie podczas śniadania