
Alternatywą dla dogmatycznej pewności nie jest otchłań zwątpienia. Gdy wydaje ci się, że świat wokół się wali, gdy gaśnie światło wiedzy, a ciemnota podnosi głowę, nie musisz szukać ratunku w butelce wina. Adam Aduszkiewicz czyta perskiego poetę Omara Chajjama.
Idę leśną drogą. Mgła, krople deszczu, nostalgia. Co miało tego roku w lesie urosnąć, to już urosło, co miało się urodzić, urodziło. Wokół mnie spokój. Szczególny jesienny spokój, gdy życie lasu powoli zamiera. Za chwilę wiatr i deszcz ogołocą drzewa z liści. Przyjdą mróz i śnieg, wszystko się skończy. Lubię ten krótki fragment roku i lubię spokój, który przynosi. Przypomina mi zawsze wiersz perskiego poety Omara Chajjama, napisany mniej więcej 900 lat temu:
Skoro tylko wiatr zostanie z wszystkiego, co jest,
nic prócz straty i prócz klęski z wszystkiego, co jest,
pomyśl sobie, że jest w świecie wszystko, czego nie ma,
możesz uznać też, że nie ma niczego, co jest.
Swe czterowiersze, rubajaty – od arabskiego słowa al-Rabi’ oznaczającego liczbę cztery – Omar Chajjam zaczął spisywać dopiero po siedemdziesiątce, w jesieni życia albo w „zimie życia” (według perskiej tradycji, jak przypomina prof. Mehdi Aminrazawi, autor monografii Wine of Wisdom). Ale na Wschodzie poezja nie przyniosła mu sławy. Był znany jako wielki uczony, jeden z najwybitniejszych ludzi swego czasu. Jako poeta zaistniał dopiero, gdy w drodze różnych przypadków manuskrypty z rubajatami trafiły na Zachód i przetłumaczone wzbudziły zachwyt czytelników.
Syn wytwórcy namiotów i złoty wiek
Właśnie mija 200. rocznica wydania pierwszego przekładu poezji Chajjama na język europejski. W 1818 r. wiedeński orientalista Joseph Freiherr von Hammer-Purgstall opublikował tłumaczenie 25 jego czterowierszy. Potem przyszły następne przekłady z najsławniejszym – angielskim, Edwarda FitzGeralda