Pamiętam, jak pewnego razu obudziłem się w wyśmienitym nastroju i właściwie od razu wyruszyłem na spontaniczny spacer z pogwizdywaniem pod nosem.
Chwilę później na ulicy zaczepił mnie jakiś bloger modowy, aby zrobić mi zdjęcie.
– Panie, przecież to pidżama! – krzyknąłem zaskoczony.
– W takim razie Bóg jeden wie, w czym pan chodzi wieczorami! – odparł facet, nie kryjąc entuzjazmu, i serdecznie się roześmialiśmy.
Postawiłem jednak sprawę jasno:
– Tak łatwo nie podbiję liczby wyświetleń na pana blogu. Najpierw zagadka.
– A zatem zamieniam się w słuch.
Uważnie rozejrzałem się po okolicy i powiedziałem, powoli i wyraźnie:
– Proszę zbudować mi absolutną mapę świata w dwie minuty.
Bloger pierwszą minutę poświęcił na refleksję, a dopiero potem przemówił:
– Dokładna mapa musiałaby zawierać w sobie samą mapę, która zaś zawierałaby w sobie mapę mapy i tak w nieskończoność.
– Oczywiście – potwierdziłem.
– Najdoskonalsza, najdokładniejsza, doprowadzona do perfekcji mapa powinna mieć skalę jeden do jednego wobec swego pierwowzoru, czyli wobec świata.
– To prawda – rzekłem.
– Ale również ona jest niemożliwa: kopia naszego świata zasłoniłaby nam słońce, drażniąc mieszkańców i prowadząc do licznych protestów.
– I co dalej? – zapytałem, rzucając okiem na zegarek, bo czułem, że czas nam się kończy.
– Należy wykorzystać jako mapę cały świat, nie ma innego sposobu – stwierdził bloger.
– Brawo! – krzyknąłem i zacząłem poprawiać włosy w szybie najbliższej witryny sklepowej i ogólnie przygotowywać się do sesji zdjęciowej (mimo wszystko przecież niespodziewanej).
Całe to przypadkowe spotkanie to była wielka przyjemność i trzeba przyznać, że ten człowiek, przynajmniej jeśli chodzi o cnoty intelektu, przedstawiał klasę samą w sobie, rzadko już spotykaną. Dlatego powiem krótko – jestem gotów wyzwać na pojedynek każdego, kto powie złe słowo o jakichkolwiek blogerach czy blogerkach modowych.