Niewinna pogawędka w gospodzie może sprowadzić na człowieka kłopoty. Zwłaszcza gdy dotyczy much albo europejskiej polityki międzynarodowej.
W gospodzie „Pod Kielichem” siedział tylko jeden gość. Był to wywiadowca Bretschneider, będący na służbie policji państwowej. Gospodarz Palivec zmywał podstawki, a Bretschneider daremnie usiłował wyciągnąć go na poważną rozmowę.
Palivec był znany grubianin i co drugie jego słowo było „dupa” albo „gówno”. Ale jednocześnie był oczytany i zalecał każdemu, aby sobie przeczytał, co o tym drugim przedmiocie napisał Wiktor Hugo, przytaczając ostatnią odpowiedź napoleońskiej starej gwardii, daną Anglikom w bitwie pod Waterloo.
– Ładne mamy lato – rozpoczął Bretschneider swoją poważną rozmowę.
– Wszystko to gówno warte – odpowiedział Palivec, układając podstawki w kredensie.
– A to nam nawarzyli piwa w tym Sarajewie – ozwał się Bretschneider, tracąc nadzieję.
– W jakim Sarajewie? – zapytał Palivec. – W nuselskiej winiarni? Tam się co dzień za łby wodzą. Wiadomo, przedmieście.
– W bośniackim Sarajewie, panie gospodarzu. Zastrzelili tam pana arcyksięcia Ferdynanda. Co pan na to powie?
– Ja się do takich rzeczy nie mieszam, z tym niech mnie każdy pocałuje w dupę –