DEKADA NA ŚWIECIE
Rynek niechętny fizycznym
Kompakt odchodzi do lamusa, winyl wraca z zaświatów, ale prawdziwe pieniądze są gdzie indziej. Mijająca dekada to konsekwentny, choć niepozbawiony turbulencji, wzrost znaczenia streamingu. Wśród problemów, jakie towarzyszyły tej formie dystrybucji muzyki należy wymienić komentarze publikowane przez muzyków atakujących Spotify i generowane przez platformę zyski .I tak: Damon Krukowski liczył centy, Geoff Barrow liczył funty, Billy Bragg pytał o rolę współczesnych wytwórni, Marc Ribot porównywał streaming do handlu butami, a Thom Yorke sięgał po metaforę, której bym się po nim nie spodziewał. Przy czym w ostatnich latach muzycy narzekają mniej, bo i też streaming po latach zaczął przynosić zyski. Pytanie tylko, jak będzie się nimi dzielił, bo obecnie jego pozycja jest tak mocna, że negocjacje będą niełatwe. W pierwszej połowie 2019 roku 77% dochodów amerykańskiego rynku muzycznego pochodziło właśnie ze streamingu. W Polsce platformy te generują już około jednej trzeciej dochodów i ich udział stale rośnie. Na kurczącym się rynku nośników fizycznych w siłę rośnie natomiast winyl. Niewykluczone, że jeszcze w tym roku w USA zyski ze sprzedaży czarnych płyt pobiją te generowane przez kompakty.
Przeboje na „r”, przeboje na „k”
Angielski pozostaje językiem popkultury, ale druga dekada XXI wieku podkopała jego pozycję. W ostatnich latach wzrastało znaczenie muzyki latynoskiej z reggaetonem na czele. Od początku 2017 roku, kiedy na szczyt prowadzonej przez Billboard listy Hot 100 wdarło się „Despacito”, hiszpańskojęzyczne piosenki cieszą się pięciokrotnie większą popularnością. Jest to m.in. wynik zmiany metody pomiaru, która uwzględnia obecnie nie tylko stacje radiowe, ale również wyniki streamingu. Nie bez znaczenia jest też jednak fakt, że reggaeton porzucił trudne tematy, które pojawiały się w czasach świetności Daddy Yankee i zbliżył się do trapu z południa Stanów Zjednoczonych. Popularności dodają mu gwiazdy amerykańskiego popu i hip-hopu, które na wyścigi zgłaszają się do gościnnych występów lub remiksują piosenki J Balvina, Bad Bunny’ego czy Ozuny. I trudno powiedzieć, kto tu kogo promuje.
Jeśli popularność reggaetonu można łączyć ze zmianami demograficznymi w USA, to trudno w podobny sposób wytłumaczyć inwazję, jaką na zachodnie rynki muzyczne przeprowadza K-pop. Gatunek konsekwentnie rosnący od przełomu wieków, kiedy w obliczu coraz większej konkurencyjności chińskich technologii, rządy Korei Południowej postawiły na rozwój i eksport popkultury. Najjaskrawszym przykładem ogólnoświatowego szaleństwa na punkcie K-popu jest grupa BTS, której Love Yourself: Tear zadebiutowało na pierwszym miejscu listy Billboard 200 jako pierwsza nieanglojęzyczna płyta od 12 lat. Po wyprzedaniu stadionowej trasy w USA i występach