Mysz (zimą) Mysz (zimą)
i
Mouse In Snow Art, domena publiczna via publicdomainpictires.net
Doznania

Mysz (zimą)

Michał Książek
Czyta się 3 minuty

Mysz (zimą)

litofania to technika zdobienia
matowego szkła
wklęsłym reliefem

patrzeć trzeba pod światło

na tropy myszy wielkookiej leśnej
na śniegu
i cień

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

w odciskach łapek

powstały
trudno w to uwierzyć
pod ciężarem myszy


Komentarz autora:

Trudno w to uwierzyć, ale mysz ma swój ciężar. Podobnie jak inne małe stworzenia. Czasem możemy dojrzeć ich ślady dopiero wtedy, kiedy spadnie śnieg, o który w Polsce skądinąd coraz trudniej. Wytropiłem ją podczas jednej z moich biodróży. Zachęcam, byście i Wy spróbowali znaleźć wokół siebie drobne ślady życia i się nimi zachwycić.

Wiersz pochodzi z tomu Nauka o ptakach, wyd. Fundacja Sąsiedzi, Białystok 2014.

Czytaj również:

właściwie to nie wiem, jak mam cię przekonać właściwie to nie wiem, jak mam cię przekonać
i
Zygmunt Waliszewski, „Uczta u Benvenutta Celliniego, tzw. renesansowa”, 1933, domena publiczna via Wikipedia
Doznania

właściwie to nie wiem, jak mam cię przekonać

Piotr Maur

***

właściwie to nie wiem, jak mam cię przekonać,
że moje znoszone ubranie, stare meble,
przedpotopowy telewizor i brak konta w banku
nie świadczą wcale o biedzie.
nie wiem, czy przekonywać cię powinienem.
jakże banalnie, a więc niewiarygodnie,
brzmiałoby, gdybym mówił, że wielbię
inne sposoby życia, a kasza z masłem
plus kefir i duszona marchewka to
po prostu zdrowe jedzenie.
i wierz mi lub nie, ale przesadzone są
opinie o pustce panującej w mojej lodówce.
jest w niej światło, pełno światła.
na czarną godzinę.
gdy zgęstnieje mrok
w tym nowym tysiącleciu ciemnoty,
ja będę żywił się światłem.


Komentarz autora:
Na kształcie tego wiersza zaważyło wydarzenie z czasów studenckich. Mieszkaliśmy w akademiku, w pokoju czteroosobowym (Kraków, ul. Bydgoska). Mieliśmy lodówkę, ale nie pamiętam, czy była częścią wyposażenia, czy też należała do któregoś z kolegów. Pamiętam natomiast dzień, gdy jedna z koleżanek mieszkających obok, wróciwszy z domu, poprosiła nas o przechowanie jej wałówki. Była bardzo zdziwiona, że w lodówce nic nie ma, na co my zgodnym chórem odpowiedzieliśmy jej, że przecież w środku jest światło. Koleżanka obawiała się bardzo o losy swojego jedzenia, ale przysięgliśmy jej, że niczego nie tkniemy, wszyscy się w niej wszak kochaliśmy.

Czytaj dalej