Śmieszny filmik
Od rana w biurze panowało niezwykłe rozbawienie. „Chodźcie, musicie to zobaczyć!” – krzyczał ktoś co i raz. Kątem oka widziałem, jak wszyscy zbierają się przy kolejnym biurku, oglądają coś na monitorze i wybuchają śmiechem. „Widziałeś???” – zapytał mnie w końcu kolega z sąsiedniego boksu. „Umrzesz ze śmiechu, wysyłam ci link!” Po chwili obejrzałem filmik na swoim komputerze. Był tak nieśmieszny, że nawet nie mam ochoty go opisywać.
200-złotowy liść
To był zwykły jesienny spacer, podczas którego jak zawsze zbierałem w parku wielobarwne liście – aż tu nagle! Zobaczyłem wśród nich 200-złotowy banknot. W pobliżu nie było widać żywej duszy, więc schowałem go do portfela. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po kilku dniach „banknot” usechł i skurczył się zupełnie. Okazało się, że był to liść, którego żyłki ułożyły się w niesamowity sposób, do złudzenia przypominając cyfry, napisy i wizerunek znany z 200-złotówki. Gdybym to wiedział, wydałbym tego liścia w sklepie tuż po znalezieniu!
Bezradność
Idąc na umówione spotkanie, natknąłem się po drodze na płaczące dziecko. Rozejrzałem się dookoła, rodziców nie było widać. „Co się stało?” – spytałem łagodnie. W odpowiedzi dziecko pokazało paluszkiem na ziemię. Teraz dopiero dostrzegłem leżący koło jego nogi lizak cały w piachu. Szybko pobiegłem do sklepu, kupiłem nowy lizak i wręczyłem go dziecku. Bez słowa, wciąż płacząc, malec odpakował słodycz i wsadził do ust. Płacz nie ustawał. „Co mogę jeszcze dla ciebie zrobić?” – spytałem bezradny. „Nic” – odparło dziecko i szlochając, poszło w swoją stronę.
Zjawa
W nocy obudził mnie dziwaczny dźwięk – coś podobnego do miauczenia, lecz jednak innego, bardziej przejmującego. Przerażony, że nawiedziła mnie zjawa, otworzyłem gwałtownie okno na podwórko. Okazało się, że był to jednak kot.
Muzeum
Zwiedzając Muzeum Techniki, zatrzymałem się przed czarno-białym zdjęciem. Człowiek ubrany w skafander, w dziwnej pozie, trochę jakby klaun w cyrku, unosił się nad popielatym piachem, za jego plecami rozciągały się popielate niziny, puste i monotonne, dopiero na horyzoncie widać było wzniesienia, daleko zaś w tle czerń. „Lądowanie na Księżycu, 1969 r.” – pomyślałem, ale ukradkiem zerknąłem na podpis pod fotografią. „Lądowanie na Księżycu, 1969 r.” – głosił podpis.
Robot
Po wielu latach pracy stworzyłem robota obdarzonego inteligencją. Cyborg mieszkał ze mną – ufając oprogramowaniu, dałem mu dużą swobodę. Wychodził na całe godziny, znalazł sobie pracę, kupił samochód, ba, wydaje mi się, że w innej części miasta miał kochankę. Pewnego dnia wrócił po wyjątkowo długiej nieobecności. Usadził mnie w fotelu i przyglądał mi się z wyrazem twarzy, który zdekodowałem jako smutek. „Twoja bateria się kończy, wierny robocie” – powiedział w końcu, po czym uruchomił procedurę mojego samozniszczenia.
Prysznic
Po powrocie z pracy do domu jak co dzień udałem się pod prysznic. Już miałem odkręcić wodę, kiedy dostrzegłem coś dziwnego tuż przy spływie. „Szczur!” – krzyknąłem przestraszony. Po chwili okazało się, że to wcale nie był szczur, tylko mały niedźwiedź.
Szafa
W sklepie meblowym kupiłem piękną trzydrzwiową szafę. Magazynier nalegał, żebym skorzystał z transportu. „Sam pan jej nie poniesie” – powtarzał. „Niech się pan nie boi, nie takie rzeczy nosiłem” – odparłem dziarsko i nie zamówiłem transportu. Zarzuciłem szafę na plecy i spróbowałem iść. Zrozumiałem, że magazynier miał rację i szafa jest o wiele za ciężka, więc zostawiłem ją pod sklepem.