![](https://przekroj.org/app/themes/przekroj/public/images/arch-right.png?id=c8439856e49efddc949ed008b8c703f4)
Słona lukrecja, dowcipy ze Szwedów i sisu – fiński styl życia. O smakach Finlandii, równouprawnieniu i tym, co kryje się w saunach, z Aleksandrą Michtą-Juntunen rozmawia Stasia Budzisz.
Stasia Budzisz: W swojej książce Finlandia. Sisu, sauna, salmiakki piszesz, że Polacy mają coś wspólnego z Finami, mianowicie: narzekamy. Na co mogą narzekać mieszkańcy kraju postrzeganego za raj na ziemi?
Aleksandra Michta-Juntunen: Na wszystko! Zresztą sami o sobie mówią, że potrafią narzekać najbardziej na świecie. I rzeczywiście tak jest. Pięciominutowe spóźnienie autobusu jest powodem do rozmów albo to, że sąsiad o 22.10 będzie robił coś trochę głośniej w swoim mieszkaniu. Każda drobnostka może urosnąć do rozmiarów wielkiego problemu wartego narzekania. Taki głośny sąsiad na drugi dzień najprawdopodobniej znajdzie kartkę u siebie pod drzwiami z uwagą albo, jak będzie ją pisał ktoś mniej odważny, to powiesi ją na tablicy ogłoszeń przy drzwiach.
A jakby zareagował Fin, gdybyś do niego zapukała i powiedziała, by zachowywał się ciszej?
No najpierw musiałby otworzyć mi drzwi.
No faktycznie. Ile czasu zajęło ci wejście w życie towarzyskie Finów i Finek?
Jeszcze wrócę do sąsiadów, bo tak się składa, że zawsze dobrze trafiałam, nawet trzy tygodnie temu sąsiadka przyszła do mnie na chwilę porozmawiać. Poczułam się wyjątkowo. A jeśli chodzi o znajomych? To początkowo byli to koledzy i koleżanki mojego męża, który jest Finem, niemniej wejście w życie i znalezienie swoich własnych zajęło mi kilka lat. Chociaż nie mogę powiedzieć, że mam wielu fińskich przyjaciół. To raczej kilka osób, ale takich, na których mogę polegać.
Frustrowało cię to kiedykolwiek?
W zasadzie zawsze miałam ludzi dookoła siebie, choć to byli głównie inni obcokrajowcy, z którymi poznałam się na kursach językowych. Z Finami i Finkami było trudniej. Faktycznie miałam też takie momenty, że zastanawiałam się, co ja tutaj w ogóle robię. Teraz już się to zmieniło, mieszkam tu już 12 lat.
Ale ze znalezieniem pracy też nie było ci tak łatwo, jak mogłoby się wydawać przybyszowi z Polski. Piszesz, że dopiero dodanie fińskiego nazwiska zwiększyło Twoje szanse na rynku pracy.
To prawda, absolutnie. Podejście do mnie jako potencjalnego pracownika zaczęło