Rok 2020 zapamiętamy na długo. Pewnie każdy z nas miałby ochotę symbolicznie zamknąć ten etap, zakończyć, potraktować w kategorii czasu przeszłego bardzo dokonanego. Wyglądamy nowego, szukamy nowych możliwości – choć właściwie wystarczyłoby przywrócenie starych. Jak przebiegły festiwale fotograficzne w roku 2020, a jak będą się odbywać w tym?
Ubiegły rok to przesuwanie, odwoływanie. Najpierw grzeczne pytanie – czy można, czy chcesz, czy żółwik, czy łokieć. Miesiąc Fotografii w Krakowie, Fotofestiwal w Łodzi, Rybnicki Festiwal Fotografii i Fotocamp miały najgorzej. Musiały się przesunąć. Kraków przeniósł, ile się da do Internetu. Jak nigdy – no, może jak za pierwszej edycji – wszystkie wystawy dało się obejrzeć jednego dnia. Łódź zrobiła festiwal w dwóch rzutach. Wrocławski TIFF nie musiał ruszać dat, ale wiadomo było, że żadnych zagranicznych gości nie będzie. Elastyczność planowania, powtarzane pytanie: kiedy i co można?
Dramatyczne cięcia
Szybko też się okazało, że finanse topnieją w panice instytucjonalnej. Dyrektorka Miesiąca Fotografii w Krakowie, Joanna Gorlach, mówiła: „Grant miejski,