Nie ma dwóch takich samych historii Nie ma dwóch takich samych historii
i
"Unorthodox", zdjęcie: Anika Molnar/Netflix
Opowieści

Nie ma dwóch takich samych historii

Mikołaj Gliński
Czyta się 19 minut

20 lat temu poziom świadomości na temat przemocy seksualnej był zerowy. O tym się nigdy nie rozmawiało. Jeśli ktoś o tym nawet wspomniał, to spotykał się z ostracyzmem. Karano go za samą wzmiankę na ten temat. Dziś mamy większą tego świadomość i więcej o tym mówimy.

Eli Rosen opowiada o ewoluującej społeczności nowojorskich Chasydów, roli, jaką odegrał podczas powstawania serialu Unorthodox na Netflixie, oraz spełnieniu marzenia z dzieciństwa o zostaniu rabinem. Mówi też o swojej drodze do sztuk performatywnych oraz wyjaśnia, dlaczego warto wystawiać w jidysz klasyków europejskiego teatru absurdu, w tym Sławomira Mrożka.

Mikołaj Gliński: Na początku chciałbym pana zapytać o sytuację związaną z epidemią COVID-19, która w Nowym Jorku jest wyjątkowo trudna, a już zwłaszcza wśród Chasydów. Co pan o tym myśli?

Eli Rosen: Jest bardzo ciężko. Moi krewni i znajomi należą do chasydzkich społeczności na Brooklynie oraz na północy stanu, a to są obszary wyjątkowo mocno dotknięte. Zwłaszcza że obszar ten jest gęsto zaludniony i wszyscy wchodzą ze sobą w interakcje społeczne i fizyczne. Są to więc idealne warunki do rozprzestrzeniania się wirusa. Poza tym właśnie obchodzono święto Purim, tuż przed wprowadzeniem kwarantanny. Jak na ironię, ten najradośniejszy czas w roku, gdy wszyscy się nawzajem odwiedzają, wspólnie tańczą i balują, przyszedł w najgorszym możliwym momencie.

Jak się mają pana krewni i znajomi?

Codziennie słyszę o śmierci osób, które znam osobiście z czasów szkolnych, jak na przykład kierowcy szkolnego autobusu albo kolegów. To wywołuje strach, niepokój, i jest oczywiście wyjątkowo wstrząsające. Naprawdę kładzie się to cieniem na czas, który w innych okolicznościach byłby dla mnie osobiście bardzo ekscytujący. To bardzo dziwne. Ale jednocześnie czuję, że nasz serial uderzył w czułą strunę i wiele osób mówi, że jest on pierwszą rzeczą, która pozwoliła im przestać myśleć o wirusie. Ludzie są za ten serial wdzięczni.

Mówi pan o dostępnym na Netflixie serialu Unorthodox, którego jest pan jednym z twórców. Jaką dokładnie rolę odegrał pan podczas powstawania tego serialu?

Zaangażowano mnie dość wcześnie, jeszcze zanim powstał scenariusz, gdy tylko podpisano umowę z Netflixem. Zostałem – tak chyba najlepiej to można określić – konsultantem

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Czy ferment stworzył cywilizację? Czy ferment stworzył cywilizację?
i
Wino i papirus niesione do skarbców Amona, około 1479–1420 p.n.e., grobowiec Rekhmire, Egipt; zdjęcie: domena publiczna
Dobra strawa

Czy ferment stworzył cywilizację?

Łukasz Modelski

Każda kultura polega na tworzeniu, przekształcaniu, wejściu na wyższy stopień skomplikowania. I nie ma na świecie kultur równie trwałych – a zarazem wciąż ewoluujących – jak kultury beztlenowych bakterii fermentacyjnych.

Czy ferment stworzył cywilizację? Tak. A przynajmniej towarzyszył jej od samego początku, jeśli powszechnie godzimy się, że symboliczne „wyjście z jaskiń” nastąpiło między 15 a 11 tys. lat p.n.e. i wiązało się z uprawami. Można było jeść dzikie ziarno i wytworzoną z niego mąkę, ale można było je również fermentować. „Wyrastające” pieczywo powstało z fermentacji dzikich drożdży, jednak antropolodzy są dziś zgodni, że w kilku najważniejszych „kolebkach cywilizacji” (Mezopotamia, Egipt, Indie, Chiny, Meksyk) najwcześniej fermentowano napoje. W kategoriach chronologicznych wygrywa tu Bliski Wschód z czasów kultury natufijskiej, zwanej tak od stanowiska archeologicznego w Wadi-an-Natuf na terenie współczesnego Izraela.

Czytaj dalej